Ceny nieruchomości są obecnie o około 10 procent wyższe niż przed rokiem - pisze w swoim komentarzu główny analityk HRE Investments Bartosz Turek. Ekspert zauważa, że w ciągu ostatniego kwartału nowe mieszkania zdrożały o ponad 2 procent, a używane aż o 5,2 procent. Zdaniem analityka może to być efekt nadrabiania zaległości po 2020 roku.
Zgodnie z przewidywaniami wzrost cen mieszkań w drugim kwartale przyspieszył – wynika z najnowszych danych NBP, na które powołuje się Bartosz Turek.
"Na 7 największych rynkach przeciętna cena transakcyjna lokalu od dewelopera była w drugim kwartale o ponad 11 proc. wyższa niż rok wcześniej. Za metr lokalu z drugiej ręki Polacy płacili w drugim kwartale o ponad 9 proc. więcej niż przed rokiem. Są to dane uśrednione dla 7 największych rynków. W tej grupie znajdują się: Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław" - czytamy.
Rekordowy popyt na rynku nieruchomości
Bartosz Turek zauważa, że chętnych do zakupu mieszkań jest więcej niż mieszkań dostępnych do sprzedaży. "I choć deweloperzy próbują uzupełnić te braki, to nie sposób zrobić to z dnia na dzień. Problemem jest dziś zbyt mała podaż mieszkań. To jej wzmocnienie jest kluczem do zaspokojenia potrzeb Polaków" - pisze analityk.
"Po drugiej stronie rynku mamy za to rekordowy popyt. Bardzo dużo rodaków, korzystając z poprawiającej się koniunktury na rynku pracy, postanowiło kupić mieszkanie z wykorzystaniem najtańszego w historii kredytu hipotecznego" - czytamy.
Ekspert podkreśla, że mamy też do czynienia z rekordowym napływem gotówki do sektora mieszkaniowego. "Ten drugi jest stymulowany faktem, że lokaty są niemal nieoprocentowane, a więc osoby posiadające odpowiednio duże oszczędności kupują mieszkania zamiast liczyć na rachityczne odsetki – szczególnie w obliczu wzmożonej inflacji" - wyjaśnia ekspert.
Ceny mieszkań używanych
Zdaniem Bartosza Turka dane banku centralnego kryją w sobie ciekawostkę.
"Okazuje się bowiem, że w samym tylko drugim kwartale doszło do bardzo szybkiego wzrostu cen. W 7 dużych miastach przeciętny metr nowego "M" zdrożał o 2 proc., ale metr mieszkania z drugiej ręki aż o ponad 5 proc. Możemy mieć tu do czynienia z nadrabianiem zaległości przez mieszkania używane, których wzrosty cen przez ostatnie kwartały ustępowały podwyżkom ordynowanym przez deweloperów" - pisze ekspert.
Analityk zaznacza jednak, że zła informacja jest taka, że gdyby to tempo się utrzymało, to za rok mieszkania używane byłyby o ponad 20 proc. droższe niż dziś.
"Całe szczęście jest to mało prawdopodobny scenariusz. Oczywiście prawdą jest, że optymizm rodaków rośnie, gospodarka dynamicznie się odbudowuje, a kredyty są najtańsze w historii i te wszystkie czynniki szybko nie znikną, ale na kondycję w mieszkaniówce miał w pierwszym półroczu wpływ jeden bardzo ważny czynnik" - pisze.
"Chodzi o nadrabianie zaległości, które zaczęło się wraz z początkiem roku. Najpierw największe banki znowu udostępniły kredyty z 10-proc. wkładem własnym, a potem zaczęliśmy żegnać trzecią falę epidemii. Polacy zapragnęli zrealizować marzenia o zakupie mieszkania, które wcześniej przez długi czas odwlekali na później" - tłumaczy Turek.
Ceny nieruchomości - gdzie spadły?
Jak podkreśla ekspert, dane NBP pokazują tylko dwa miasta, w których ceny mieszkań są dziś niższe niż przed rokiem.
"Kosmetyczna korekta odnotowana została w przypadku używanych mieszkań w Rzeszowie i nowych lokali w Opolu. W obu przypadkach może to być jedynie efekt statystyczny. Tak się akurat złożyło, że dokładnie rok wcześniej w Opolu bank centralny zanotował 10-proc. podwyżkę cen mieszkań nowych i to w ciągu zaledwie kwartału" - czytamy.
"W Rzeszowie podobnie - mieszkania używane drożały bardzo znacząco w pierwszym półroczu ubiegłego roku. W obu przypadkach aktualny wynik jest efektem porównywania dzisiejszych danych do wysokiej bazy sprzed roku" - pisze analityk.
"W większości miast obserwowany jest dwucyfrowy wzrost cen względem sytuacji z 2 kwartału 2020 roku. Co do zasady w ostatnim czasie szybciej drożały mieszkania nowe niż używane, chociaż ostatni kwartał pokazuje, że lokale z drugiej ręki zaczęły wyraźnie nadrabiać ten dystans. Bardzo prawdopodobne, że podobnie będzie też w przyszłości. Regułą jest bowiem, że trendy rynkowe zapoczątkowane na rynku mieszkań nowych z pewnym opóźnieniem przenoszą się na rynek mieszkań używanych" - podsumowuje ekspert.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock