Skończmy z obecnością związkowców w zarządach i radach nadzorczych spółek skarbu państwa - taki postulat rady gospodarczej Jana Krzysztofa Bieleckiego opisuje "Dziennik Gazeta Prawna". Zaś "Puls Biznesu" zapowiada, że propozycje w postaci projektu ustawy będą gotowe za 7-10 dni.
O Już na początku czerwca pojawiły się doniesienia, że zmiany proponowane przez radę Bieleckiego mają odciąć polityków od państwowych firm. Jak się okazuje - nie tylko ich, także związkowców.
Obecne przepisy przewidują, że we władzach tych firm, gdzie Skarbu Państwa ma decydujący głos, mają prawo zasiadać przedstawiciele załogi. Choć są wybierani w wyborach, to zazwyczaj trafiają tam działacze związków zawodowych. Dla przykładu: w liczącej 9 osób radzie nadzorczej KGHM jest ich trzech.
Kryterium powołania do rady nadzorczej jest nie kompetencja w dziedzinie zarządzania czy nadzoru, ale przynależność do pewnej korporacji jako pracownika. A nam chodzi o to, by wziąć jak najbardziej kompetentnych do zarządu i nadzoru Członek rady gospodarczej Bogusław Grabowski
"DGP" cytuje anonimową opinię o ich pracy. - Mają opinię hamulcowych. Nie znają się na ekonomii. To talibowie, nieprzemakalni na argumenty – mówi osoba znająca kulisy zarządzania miedziowym gigantem.
Tak jest we wszystkich wielkich państwowych firmach - Poczcie Polskiej, PGNiG czy LOT.
Udział w zarządzie firmy czy radzie jest oczywiście wynagradzany - delegat załogi może dostawać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie (na takich samych zasadach jak pozostali). Jak wylicza "DGP", we władzach wszystkich spółek skarbu państwa takich osób jest 575.
Powołana przez premiera rada gospodarcza chciałaby to zmienić. – Kryterium powołania do rady nadzorczej jest nie kompetencja w dziedzinie zarządzania czy nadzoru, ale przynależność do pewnej korporacji jako pracownika. A nam chodzi o to, by wziąć jak najbardziej kompetentnych do zarządu i nadzoru – mówi "DGP" jej członek Bogusław Grabowski.
Potrzeba do tego zmiany ustawy o komercjalizacji przedsiębiorstw, a także statutów poszczególnych spółek. Nowe przepisy miałyby wejść w życie najpóźniej od nowego roku.
Jak się spodziewa "Dziennik Gazeta Prawna", największym problemem nie będą kwestie prawne, ale opór samych zainteresowanych. – Pomysł godny barbarzyńców gospodarczych, idący wbrew nowoczesnym wzorom zarządzania przewidującym jak największą identyfikację pracowników z firmą – ocenia już szef NSZZ „Solidarność” Janusz Śniadek.
Prace na finiszu
Propozycje rady już nabierają kształtu projektu nowej ustawy. - Potrzebujemy 7-10 dni na dokończenie prac nad projektem jednolitej ustawy regulującej jednolite zasady nadzoru właścicielskiego - mówi "Pulsowi Biznesu" wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik.
Nowe zasady przewidują, że rady nadzorcze mają być wyłaniane spośród grona fachowców wskazanych przez nowe ciało - Komitet Nominacyjny przy premierze. Zamiast urzędników, polityków czy związkowców mają w nim zasiadać ludzie z wieloletnim doświadczeniem w biznesie.
Według gazety ma ona szanse na poparcie większości parlamentarnych klubów. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski znajduje w niej podobieństwo do propozycji przygotowywanych jeszcze za czasów rządów tej partii. - Jeszcze 2,5 roku temu, kiedy przedstawiliśmy podobne propozycje, byliśmy wyśmiewani. Bardzo mnie cieszy, że obecna koalicja jednak do nich wraca - mówi Suski.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu