30 osób, które kupiły mieszkania w podszczecińskim Mierzynie, zostało - ich zdaniem - oszukanych. Deweloper przejadł pieniądze zanim wybudował lokale i zostawił klientów z zaciągniętymi na ten cel kredytami. Rachunek powierniczy miał w BOŚ. Dlatego klienci zawiadomili prokuraturę i teraz - pozywają bank - informuje "Puls Biznesu".
Nabywcy mieszkań mieli się do nich wprowadzić już w ubiegłym roku. Nie doszło to jednak do skutku, budowy nie ukończono, bo - jak się okazuje - deweloper przejadł wpłacone pieniądze klientów.
Reprezentująca poszkodowanych, Magdalena Kosobucka przyznaje, że na początku sierpnia zawiadomiono prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dewelopera i Bank Ochrony Środowiska (BOŚ). - Kwota szkody to obecnie około 3 mln zł. Składamy też pozwy do sądu przeciwko BOŚ - mówi Kosobucka w rozmowie z dziennikiem.
Pieniądze poszły na premie i wyjazdy służbowe
Według informacji poszkodowanych, spółka deweloperska - Management wpłacone przez nich pieniądze wydał m.in. na wynagrodzenia, premie, składki ZUS, koszty podróży służbowych i mieszkania służbowe. - Rachunek powierniczy stał się de facto rachunkiem bieżącym dewelopera, co łamie zapisy w umowie o jego prowadzeniu - twierdzi Magdalena Kosobucka.
Dlatego klienci spółki kierują swoje żądania w stronę Banku Ochrony Środowiska. Zwłaszcza, że Management to dawne Towarzystwo Finansowe BOŚ, które pięć lat temu zmieniło nazwę i zostało sprzedane. Jednak wciąż blisko współpracuje z bankiem.
Zawinił pracownik banku?
Management miał w BOŚ rachunek powierniczy, na który klienci wpłacali pieniądze na budowę mieszkań. Miały być one przekazywane deweloperowi w miarę postępu prac budowlanych.
Bank wyjaśnia, że wypłaty były realizowane na podstawie pisemnej dyspozycji dewelopera. - Spółka musiała ponosić koszty administracyjne związane z realizacją inwestycji - tak wydatki dewelopera tłumaczy rzecznik BOŚ, Piotr Lemberg.
Inną wersję przedstawiają niedoszli mieszkańcy osiedla w Mierzynie. Ich zdaniem, bank dopuścił się w tej sprawie zaniedbań. Argumentują to m.in. zwolnieniem z pracy jednego z pracowników banku, odpowiedzialnego za udzielanie "trudnych kredytów".
Bank wspólnie z nabywcami mieszkań szuka rozwiązania tej sytuacji, doszło już nawet do kilku spotkań w tej sprawie. Klienci nie wierzą jednak w ich efekty. - Bank próbuje nas ugłaskać, ale nie ma dla nas żadnych konkretnych propozycji - twierdzi Kosobucka. Dlatego nabywcy mieszkań chcą szukać sprawiedliwości w sądzie.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24