Główny w USA wskaźnik nastrojów konsumenckich pokazuje gwałtowne pogorszenie poziomu życia i samopoczucia Amerykanów. Jest to jeden z najniższych wyników w historii kraju, co - zdaniem ekspertów - wynika z obaw o utrzymanie pracy oraz wzrastających cen żywności, benzyny i ropy naftowej. To może być już recesja.
Do tej pory Amerykanie kupowali na potęgę. Stany Zjednoczone słyną z wysokiej podaży, wręcz nadprodukcji wyrobów konsumpcyjnych ale i ogromnego popytu. Tymczasem usytuowana w Nowym Jorku firma badawcza Conference Board przedstawiła właśnie wyniki analiz, z których wynika, że nastroje konsumpcyjne Amerykanów znacznie się obniżyły. Tzw. Indeks Zadowolenia Konsumentów spadł gwałtownie i osiągnął poziom najniższy od 1992 r.
Ekonomiści badający rynek ostrzegają przed jeszcze większym spadkiem popytu na towary i poziomu życia w Stanach Zjednoczonych.
Nie tylko nastroje konsumentów są gorsze. Rynek nieruchomości w Stanach Zjednoczonych przeżywa bessę. Ceny domów amerykańskich - bardzo ważny segment amerykańskiego rynku - spadły aż o ponad 15 procent w stosunku do ubiegłego roku.
Krótki kryzys czy prawdziwa recesja
Lynn Franco, dyrektor grupy badawczej Conference Board, która przygotowała raport potwierdza, że amerykańska gospodarka "utknęła" na niskim poziomie, i że "jedynym pocieszeniem może być fakt, iż wyniki indeksu nie mogą już być gorsze".
- Tegoroczne obawy Amerykanów nie wzięły się znikąd: spowodował je wysoka liczba zwolnień z pracy przy jednoczesnym spadku na giełdach oraz ewidentnym kryzysie na rynku nieruchomości, oraz przy gwałtownym wzroście cen paliw i żywności. Wszystko spowodowane niepokojami na rynkach ropy naftowej - ocenia znany w USA ekonomista, Bernard Baumwohl.
Wprawdzie zwrot podatku dochodowego i chwilowa zwyżka w gospodarce w ostatnim czasie spowodowała w ostatnich tygodniach lekki wzrost popytu na towary, ale Baumwohl ocenia to zjawisko jako krótkotrwałe.
Zakupy - albo raczej wydatki - uznawane są za podstawy silnik gospodarki USA. - Jeśli konsumenci nie kupują, ekonomia przeżywa prawdziwe kłopoty - mówi Baumwohl. - Myślę, że to co widzimy to już recesja - dodaje.
Wpływ wyborów
Tak jak w roku 1992, tak i teraz fatalne wyniki pojawiły się w momencie wyboru nowego prezydenta USA. Właśnie teraz gospodarka tego kraju to najważniejszy punkt programu wyborczego, co bez żenady wykorzystują kandydaci na prezydenta.
Sztaby doradcze obu kandydatów: demokraty Baracka Obamy i konserwatysty Johna McCaina zareagowały natychmiast:
"Wiemy, że społeczeństwo jest zaniepokojone i bez względu na to, czy recesja jest, czy jej nie ma, właśnie tak się czuje" - napisano w oświadczeniu McCaina.
Za to sztab Baracka Obamy ocenia raport jako kolejny impuls w wołaniu o "zmianę", punkt pierwszy i znak rozpoznawczy programu demokratycznego kandydata.
"Rozczarowani konsumenci nie potrzebują już więcej dowodów na to, że potrzebna jest zmiana".
Niewielkie nadzieje
Wśród innych komponentów analizy nastrojów konsumenckich znalazło się pytanie o oczekiwania na przyszłość. I tu, tak jak w reszcie raportu, wyniki są rekordowo złe - od maja br. sięgnęły historycznego dna.
Tak samo zachowuje się tzw. Indeks Sytuacji Obecnej, badanie, które wykazuje, jak konsumenci oceniają bieżącą sytuację ekonomiczną. Tutaj również bez niespodzianek: wskaźniki drastycznie się obniżyły.
Do 32,5 procent wzrosła liczba respondentów, którzy deklarują, że warunki dla prowadzenia biznesu są złe. Odpowiednio podwyższyła się liczna niezadowolonych z prowadzonej działalności gospodarczej.
Przedmiotem troski amerykańskich polityków jest po badaniach rynek pracy w USA. Według respondentów zdobycie pracy w ich kraju jest o wiele trudniejsze niż wcześniej, oczekiwania co do miejsc pracy też są pesymistyczne.
Badania Conference Board objęły 5 tysięcy gospodarstw domowych. Badania, robione co miesiąc, przynosiły coraz gorsze prognozy przez ostatnie 6 miesięcy z rzędu.
Źródło: cnn.com, bbc.co.uk, PAP