Cena złotego leci na łeb, na szyję, a to wzbudza podejrzenia, czy nasza waluta nie stała się celem ataku spekulantów. Mają za nim stać zagraniczne instytucje finansowe, które były wystawcami tzw. opcji walutowych dla polskich przedsiębiorstw - czytamy w "Polsce".
Teraz wystawcy opcji mają masowo pozbywać się złotego i jednocześnie kupować euro. Im bardziej w takiej sytuacji spadnie wartość polskiej waluty, tym więcej oni zarobią.
Zdaniem części analityków, tezę o spekulacyjnym ataku na złotego ma potwierdzać kilka faktów.
Po pierwsze, zlecenia na rynek mają napływać głównie z zagranicznych instytucji finansowych, przede wszystkim z Wielkiej Brytanii. To instytucje finansowe były wystawcami tzw. opcji walutowych dla polskich przedsiębiorstw.
Teraz masowo pozbywają się złotego i skupują euro, bo wiedzą, że im bardziej polska waluta spadnie, tym więcej one zarobią. Firmy, by rozliczyć się ze swoich zobowiązań, będą bowiem musiały kupić euro po bardzo wysokim kursie - pisze "Polska". Oprócz tego, analityków zaskakuje fakt, że cena złotego gwałtownie spada, choć nie pojawiają się informacje o złym stanie naszej gospodarki.
Nie interweniujemy
Złą atmosferę wokół złotego mają również budować obawy o opóźnienie przystąpienia naszego kraju do strefy euro.
Pomimo bardzo napiętej sytuacji na rynku walutowym Narodowy Bank Polski na razie wyklucza przeprowadzenie jakiejkolwiek interwencji w obronie kursu złotego. Podobnego zdania jest premier Donald Tusk.
Na dramatycznym spadku wartości złotego tracą przedsiębiorcy, którzy przed rokiem zawierali transakcje walutowe, by zabezpieczyć się przed dalszym umocnieniem złotego. Nikt nie zna dokładnej skali strat, jakie teraz poniosą oni na osłabieniu złotego, ale z pewnością będzie ona gigantyczna.
Chcieli zarobić, a stracili na opcjach
Kilka miesięcy temu, kiedy złoty w szybkim tempie umacniał się, przedsiębiorcy sprzedający swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed stratami, zawierali z bankami umowy o tzw. opcje walutowe. Bank zobowiązywał się, że odkupi od przedsiębiorcy określoną kwotę euro po 3,5 zł za 1 euro, nawet gdyby kurs tej waluty wynosił 3,3 zł. Za to bank dostawał opłatę, tzw. premię opcyjną. Nie zawsze jednak umowy z bankami służyły jedynie do zabezpieczenia kursowego. Jak się okazało, część spółek zawierało umowy spekulacyjne, które ostatecznie przyniosły im poważne straty.
Źródło: Polska, Parkiet
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu