Poniedziałek to kolejny ciężki dzień dla naszej waluty. Od rana mocno traciła wobec euro i dolara. Po południu odrobiła te straty, ale na rynku nadal jest niespokojnie. Jako powód analitycy wskazują odwrót inwestorów od rynków wschodzących.
Złoty w ostatnich dniach jest ofiarą negatywnego nastawienia globalnych inwestorów do bardziej ryzykownych rynków wchodzących. Wynika ono z szeregu problemów, które pojawiały się w krajach rozwijających się: Turcją wciąż wstrząsa wielka afera korupcyjna sięgająca szczytów władzy, Argentyny jest na skraju kryzysu walutowego i ciąży nad nią widmo hiperinflacji, a w Tajlandii trwają antyrządowe zamieszki. Do tego dochodzą starcia na Ukrainie, protesty w Brazylii oraz słabe dane PMI z chińskiego przemysłu.
Na tej fali globalnej awersji do ryzyka nasza waluta mocno dziś traciła. Przed południem złoty przebił barierę 4,23 za euro i 3,08 za dolara. Po południu odrobił jednak starty. Pomógł w tym komunikat banku centralnego Turcji, który ogłosił, że zbierze się jutro na specjalny posiedzeniu i wyda po nim oświadczenie dot. swoich dalszych działań w obliczu osłabienia liry. To nieco uspokoiło rynki.
Rynki osłabiają złotego
Według Jarosława Kosatego, stratega walutowego z PKO BP, złoty będzie jednak dalej tracił i do końca kwartału jego kurs dojdzie do poziomu 4,25 za euro. - Teraz do scenariusza łagodnej deprecjacji złotego dochodzi kwestia gorszych danych z Chin i element niepewności związanej ze stanem rynków wschodzących. To, w połączeniu z polityką Fed, raczej skłania inwestorów do wycofywania kapitału z rynków wschodzących, niż do zwiększania ekspozycji - mówi Kosaty. Złoty zyska?
Inaczej sytuację widzą analitycy banku Morgan Stanley. Prognozują, że gdy sytuacja zewnętrzna się uspokoi polska waluta może zyskiwać. - Za osłabianiem się walut Europy Środkowo-Wschodniej stoją czynniki zewnętrzne, a gdy sytuacja na zewnętrznych rynkach się uspokoi będzie można zalecać zajęcie pozycji długiej na złotym - oceniają ekonomiści Morgan Stanley.
Fed pogrąży rynki wschodzące?
Oprócz walut, mocno tracą też giełdy krajów rozwijających się. Mają obecnie najgorszy początek roku od 2009. Wycofano z nich ponad 996 mld dol. od kiedy Fed w maju 2013 roku zasygnalizował, że może rozpocząć proces ograniczania wspierania amerykańskiej gospodarki. - Szybkość, z jaką rynki zniżkują, jest zaskakująca - zwraca uwagę Adrian Zuercher, globalny strateg w Credit Suisse Hong Kong. Analitycy z Fed na najbliższym posiedzeniu 28-29 stycznia zdecydują, czy znów zmniejszą o 10 mld dolarów swój program odkupu aktywów. Wcześniej na taki krok Fed zdecydował się już w grudniu 2013 roku.
Autor: msz//bgr / Źródło: PAP, Reuters, tvn24bis.pl