Europejska waluta jeszcze nigdy nie była tak tania. We wtorek po informacji, że Komisja Europejska uznała, że deficyt polskiego budżetu jest już ustabilizowany i nie grozi gwałtownym wzrostem, euro kosztowało 3,29 zł. Eksporterzy na tym tracą, wszyscy inni jednak zyskują.
Wtorkowe umocnienie się złotego do euro nastąpiło po tym jak Komisja Europejska zaproponowała zakończenie wobec Polski procedury nadmiernego deficytu, uznając, że dług sektora finansów publicznych w Polsce (2 proc. PKB w 2007 r.), został zmniejszony poniżej określonego w kryteriach z Maastricht maksymalnego pułapu trzech proc. "w sposób trwały i wiarygodny".
Według prognoz KE, deficyt finansów publicznych wrośnie w Polsce w 2008 roku do 2,5 proc. Na rok 2009 KE prognozuje wzrost do poziomu 2,6 proc. PKB, czyli wciąż poniżej poziomu trzech proc.
Prawie same korzyści
Od ubiegłych wakacji euro straciło wobec złotego prawie 12 proc. wartości. Jedynymi niezadowolonymi z takiego obrotu sprawy mogą być polscy producenci eksportujący do strefy euro. Im mocniejszy złoty, tym mniej dostają za swoje towary.
Zyskają natomiast robiący zakupy w tej walucie, czy wczasowicze wybierający się choćby nad Morze Śródziemne.
Prof. Dariusz Filar, członek Rady Polityki Pieniężnej wskazywał w TVN CNBC Biznes na inne korzyści płynące z mocnej złotówki. Jego zdaniem Decyzja KE i umocnienie naszej waluty jeszcze bardziej poprawią obraz gospodarki w oczach inwestorów, a tym samym stosunek do waluty kraju. Jest to także szansa na obniżenie stóp procentowych.
- Mocny złoty jest bardzo ważnym sojusznikiem w kontrolowaniu inflacji. Gdyby się utrzymał, to dawałoby to szansę na mniejsze podwyżki stóp procentowych, niż te, które dzisiaj wydają się potrzebne do tego, żeby inflację doprowadzić do celu - powiedział Dariusz Filar. - Można powiedzieć, że mocny złoty mógłby wykonać część pracy w tym zakresie - dodał.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES