Na dwie godziny - między 6 a 8 rano - zamarł miedziowy gigant KGHM. Pracownicy spółki przeprowadzili strajk ostrzegawczy, aby wyrazić swój sprzeciw wobec rządowych planów prywatyzacji zakładu. Zarząd KGHM zapowiada, że zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje - także finansowe.
Związkowcom nie spodobały się słowa szefa zespołu doradców premiera Michała Boniego, który powiedział w sobotę, że rząd zamierza utrzymać pakiet kontrolny w KGHM i sprzedać nie więcej niż 10 proc. akcji spółki. Związkowcy z KGHM nie zgadzają się na jakąkolwiek sprzedaż.
Według nich, sprzedaż takiego pakietu może być zagrożeniem dla polskiej miedzi. Ponadto związki chcą wystosować do prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego apel "o podjęcie mediacji z rządem o zaprzestanie sprzedaży KGHM Polska Miedź SA".
- Politycy PO nas oszukali. Przed wyborami obiecano nam, że nas nie sprywatyzują. Jesteśmy tutaj, by bronić naszych miejsc pracy, bo prywatyzacja w tym kraju łączy się z bezrobociem. Normalnej prywatyzacji w tym kraju jeszcze nie było - tak przed kamerą TVN24 argumentowali górnicy biorący udział w strajku. - Jesteśmy gotowi na strajk generalny - zaznaczyli.
Strajk nielegalny
Według zarządu KGHM wtorkowy strajk jest nielegalny, ponieważ narusza ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. - Pracownicy nie pracowali przez dwie godziny i zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje, które są zapisane w układzie zbiorowym - zapowiedział Herbert Wirth prezes KGHM. Stwierdził też, że ew. strajk generalny przyniósłby gigantyczne straty. - Np. miesięczny strajk spowodowałby załamanie tej firmy. Na barkach związkowców leży odpowiedzialność za tę firmę - powiedział.
To, kto będzie właścicielem KGHM, jest kwestią drugorzędną. - Kwestią pierwszorzędną jest racjonalizacja kosztów i chciałbym, żeby tutaj związkowcy wyszli z inicjatywą - dodał.
Zdaniem Wirtha w wyniku dzisiejszego strajku KGHM poniósł straty finansowe rzędu kilku milionów złotych, ale znacznie większe są straty wizerunkowe. - KGHM jest firmą globalną, takie złe informacje idą w świat.
Rząd zdecyduje
O tym czy i jaka część KGHM zostanie sprzedana, zdecyduje na wtorkowym posiedzeniu rząd, który ma opracować listę prywatyzacyjną państwowych spółek. Za sprzedażą dużego pakietu akcji KGHM jest szef resortu skarbu Aleksander Grad, przeciw prywatyzacji miedziowego giganta - wicepremier Grzegorz Schetyna.
KGHM to jedna ze spółek z udziałem skarbu państwa uważana za tzw. świętą krowę. Kolejne rządy zapewniają załogę i związkowców, że nie sprywatyzują zakładu. Podobnie od kilku lat deklarowała Platforma Obywatelska, chociaż raz na jakiś czas media donoszą, że politycy tej partii mają różne zdania w tej sprawie. Zwolennicy prywatyzacji przekonują, że tylko prywatny inwestor jest w stanie wprowadzić koncern na drogę długotrwałego rozwoju. To jednak nie podoba się załodze, która cieszy się szerokimi przywilejami.
KGHM Polska Miedź SA zatrudnia ok. 18 tys. pracowników. Średnia pensja brutto wynosi 8 tys. zł. Skarb Państwa posiada w niej 41 proc. akcji.
Źródło: TVN24, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. kghm.pl