W te wakacje świeżych dorszy nie zjemy. Od piątku żaden polski kuter nie będzie mógł już ich łowić. Zakaz połowu wynika stąd, że polscy rybacy wyłowili już 80 proc. tego, co wolno im złowić w ciągu całego roku.
Zakaz połowów dorsza dotyczyć będzie wszystkich, nawet najmniejszych rybaków, którzy wypływają na polskie wybrzeże. Adam Budzisz, naczelnik wydziału zasobów Morza Bałtyckiego w Ministerstwie Rolnictwa, tłumaczył na antenie TVN CNBC Biznes, że takie kroki dyktowane są przez nakazy Komisji Europejskiej. - Niestety obecnie wykorzystanie kwoty połowowej dorsza dla Polski wynosi około 7,5 - 8 tysięcy, co stanowi w granicach 80 proc. naszej kwoty. Wobec czego musieliśmy podjąć tak radykalne kroki, aby rybacy mogli jeszcze do końca roku poławiać.
Rybacy w obliczu bankructwa
Jest jednak niewykluczone, że ministerstwo rolnictwa wydłuży wprowadzony w czerwcu zakaz połowów do końca roku, a nie do września jak było to wcześniej zapowiadane.
- Decyzja o zakazie połowów dorsza to bankructwo polskiego rybołóstwa - podkreślił na antenie TVN CNBC Biznes Grzegosz Szombork ze Związku Rybaków Polskich. - W ubiegłym roku część floty stała ponad sześć miesięcy. Niektórzy łamali zakaz, ale to nie wiele im pomogło ze względu na to, że przez następne dwa miesiące, listopad i grudzień, musieliśmy stać w porcie. Następny taki rok to jest bankructwo całego sektora rybnego w Polsce - tłumaczył Szombork.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES