Dawny bliski współpracownik Władimira Putina, Siergiej Pugaczow, uważa, że wszyscy rosyjscy biznesmeni są obecnie "chłopami pańszczyźnianymi" należącymi do rosyjskiego prezydenta, żadna firma nie jest poza jego zasięgiem - pisze "Financial Times".
Pugaczow, który przed laty był tak blisko Putina, że nazywano go "bankierem Kremla", udzielił pierwszego wywiadu od 2012 roku, kiedy państwo przejęło jego wielomiliardowe imperium stoczniowe.
Nietykalni nie istnieją
W rozmowie z "FT" ostrzega, że obecnie w rosyjskim biznesie, coraz bardziej zdominowanym przez Putina, nie ma już żadnych tzw. nietykalnych. Rosyjska gospodarka - jak tłumaczy Pugaczow - została przekształcona w system feudalny, w którym biznesmeni są tylko nominalnie właścicielami swych aktywów. "Dzisiaj w Rosji nie ma prywatnej własności. Są tylko chłopi pańszczyźniani, którzy należą do Putina" - uważa biznesmen. Komentarze Pugaczowa wpisują się w trwający "proces wywłaszczenia innego moskiewskiego potentata Władimira Jewtuszenkowa, którego osadzenie w areszcie domowym we wrześniu i późniejsza decyzja sądu o przejęciu udziałów w jego koncernie naftowym Basznieft nadal wywołuje dreszcze wśród rosyjskich biznesmenów". Majątek Jewtuszenkowa, jednego z najbogatszych ludzi w Rosji, magazyn "Forbes" szacuje na 9 mld dolarów.
"FT" przypomina, że Pugaczow, którego interesy rozciągały się od bankowości, przez sektor budowlany po stoczniowy, był ważną postacią w Rosji w pierwszych latach po upadku ZSRR. Należał do wąskiego grona współpracowników ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna, a następnie stał się zaufanym Putina.
"Całe pieniądze idą do Putina"
Gdy były agent KGB został prezydentem w 2000 roku, wpływowym ludziom z epoki Jelcyna udało się zachować trochę niezależności. Ale po rozpoczęciu przez Putina kampanii przejmowania przez państwo kontroli nad kluczowymi sektorami gospodarki granice między biznesem a Kremlem zaczęły się zacierać - zauważa brytyjski dziennik. Ten proces - jak zaznacza Pugaczow - teraz nabrał tempa, gdy zwiększa się natężenie zachodnich sankcji wobec Rosji w związku z jej interwencją na Ukrainie. "Teraz jest Putin i jego podwładni, którzy wykonują jego rozkazy i całe pieniądze idą do Putina" - powiedział Pugaczow w wywiadzie dla "FT". - Kraj jest w stanie wojny i dlatego wielki biznes nie może funkcjonować jak wcześniej; musi działać wedle wojskowych zasad". Problemy Pugaczowa zaczęły się wraz z upadkiem w 2010 roku Mieżprombanku, jednego z czołowych kredytodawców, którego biznesmen był założycielem. W 2011 roku Pugaczow uciekł do Londynu, gdy władze zaczęły przejmować jego stocznie w ramach odzyskiwania funduszy z Mieżprombanku. W ubiegłym roku moskiewski sąd wysłał za biznesmenem list gończy, oskarżając go o doprowadzenie tego banku do upadku. Pugaczow twierdzi, że Putin wciąż ma mentalność "człowieka sowieckiego - czekisty". "Nie ma sensu, żeby ktokolwiek szukał błędu u Jewtuszenkowa" - podkreślił Pugaczow. - To po prostu system sam zaczyna się pożerać".
Autor: rf / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock