- Przykłady wielu krajów pokazują, że zwiększenie deficytu wcale nie nakręca gospodarki, nie zmniejsza bezrobocia. Dlatego polski rząd wybrał wybrał inną, odpowiedzialną i oszczędną drogę walki z kryzysem - mówił w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. Dodał, że rząd nie ukrywa stanu o gospodarce, a z nowelizacją budżetu czeka na ważne dane.
Po orędziu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Sejmie nastąpiły rządowe wystąpienia na temat kondycji polskiej gospodarki i państwowej kasy. Wczesne popołudnie należało do rządu. Po premierze Donaldzie Tusku, który mówił o tym, że jest gotowy współdziałać z prezydentem w sprawie walki z kryzysem oraz, że ma nadzieję, że Polska tę walkę wygra, do posłów przemówił minister finansów Jacek Rostowski. On z kolei przede wszystkim tłumaczył - swoje postępowanie i sytuację.
"Nie jest tak źle"
Podstawowy zarzut opozycji wobec rządu to bierność w walce z kryzysem. PiS i prezydent chcieliby go zwalczać zwiększonymi wydatkami państwa i większym deficytem budżetu. Rząd twardo mówi: nie. - Nie chcemy kumulować długów, które potem musiałyby spłacać nasze dzieci i wnuki - tłumaczył Rostowski. - Przykłady wielu krajów, takich jak USA czy Wielka Brytania pokazują, że te kosztowne plany stymulacyjne wcale nie przynoszą oczekiwanych rezultatów - dodał.
Przestrzegał też przed snuciem zbyt pesymistycznych scenariuszy. - Nasza gospodarka wygląda bardzo dobrze na tle choćby naszych sąsiadów. Ukraina utajniła swój spadek PKB, a szacuje się, że w pierwszym kwartale skurczyła się o 20 proc., Rosja o ponad dziewięć, Czechy - ponad trzy, a Niemcy ponad sześć. U nas za ten okres będzie lekki wzrost - mówił Rostowski. Po raz kolejny wskazał na mocne podstawy naszej gospodarki: relatywnie małe zadłużenie firm i gospodarstw domowych oraz fakt, że w Polsce nie upadł żaden bank. - Ta roztropność i wstrzemięźliwość ochroniła nas przed kryzysem finansowym - powiedział minister.
"Nie zawahamy się przed nowelizacją"
Jacek Rostowski zapewnił też, że rząd nie ukrywa żadnych wiadomości jeśli chodzi o budżet i są one całkowicie jawne. Zapowiedział też nowelizację budżetu na przełomie czerwca i lipca. - W czerwcu dowiemy się, jaki były wpływy z podatków, głównie z PIT. Będą też dane o wzroście PKB w pierwszym kwartale. To na tych danych chcemy oprzeć nowelizację - tłumaczył.
Minister podkreślił też, że wpływy z podatków przyczynią się do obniżki deficytu, który po kwietniu wynosił 15,3 mld zł, czyli 84 proc. sumy założonej na cały rok. Jacek Rostowski wciąż wierzy, że deficyt budżetowy nie będzie większy niż zaplanowane 18,2 mld zł.
Polska na mapie kryzysu
Minister finansów bronił się też przed zarzutami pasywności i wyliczał, co już zrobił rząd. - Uchwaliliśmy dwie kluczowe ustawy - ustawę o wsparciu płynności dla sektora bankowego i ustawę o dokapitalizowaniu sektora bankowego, na przypadek, gdyby niektóre banki okazały się niewypłacalne. Zwiększyliśmy też gwarancje rządowe dla depozytów - powiedział minister.
Zaznaczył, też, że rząd już we wrześniu zwiększył ilość pieniędzy na gwarancję dla gospodarki z 15 do 50 mld zł, aby ułatwić dostęp przedsiębiorców do kredytu i uchwalił ustawę o dokapitalizowaniu Banku Gospodarstwa Krajowego o 5 mld zł, co pozwoli bezpośrednio zwiększyć akcję kredytową dla polskich firm. Dodał, że przygotowany został także pakiet socjalny, w ramach którego wprowadzone zostaną m.in. rozwiązania dotyczące uelastycznienia czasu pracy, co będzie miało duże znaczenie dla utrzymania miejsc pracy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24