Brytyjski premier próbuje zapobiec strajkowi personelu linii lotniczej British Airways. Tymczasem związkowcy ogłaszają strajkowe kalendarium. Gorący okres wielkanocny jest niezagrożony, ale w końcu marca planując podróż na BA lepiej nie liczyć.
Premier Gordon Brown telefonował do Tonyego Woodleya, szefa centrali związkowej Unite , próbując znaleźć rozwiązanie dla konfliktu między związkami zawodowymi a zarządem British Airways. Komentatorzy zwracają uwagę, że to bardzo niezwykłe wydarzenie, ale też przypominają, że Unite jest największym sponsorem partii laburzystów.
Strajkowe kalendarium
Rozmowa nastąpiła już po ogłoszeniu przez związkowców kalendarza strajkowego. Pierwszy, 3-dniowy strajk ma rozpocząć się 20 marca, drugi - 4-dniowy - 27 marca. Gorący dla linii lotniczych okres świąt wielkanocnych nie jest więc zagrożony strajkiem, ale kolejne protesty mogą odbyć się po 14 kwietnia.
Wcześniej minister transportu stwierdził, że zapowiadany strajk może pogłębić trudną sytuację firmy, a nawet postawić jej przyszłość pod znakiem zapytania. Minister zaapelował do obu stron konfliktu o powrót do stołu rokowań.
Kryzys finansowy BA
Zdaniem analityków, każdy dzień strajku będzie kosztował przewoźnika 20 milionów funtów.
Negocjacje między związkowcami British Airways a zarządem trwają od miesięcy. Brytyjskie linie w minionym roku miały największą w historii roczną stratę - dlatego zarząd powtarza, że musi ciąć wydatki, głównie kosztem płac.
Zarząd British Airways przygotował się już na ewentualny paraliż firmy - wyszkolił tysiąc osób załogi zapasowej i ogłosił plan wynajęcia samolotów wraz z obsługą od firm zewnętrznych.
Źródło: TVN CNBC Biznes, Sky News