W 2011 roku ma powstać baza danych o Polakach. Przy jej tworzeniu GUS będzie korzystał nie tylko z danych zebranych przez ankieterów, ale także informacji zawartych w rejestrach ministerstw i instytucji publicznych. Wbrew doniesieniom mediów, w zbiorze danych osobowych nie znajdą się tzw. informacje wrażliwe - zapewnia rzecznik GUS.
O tym, że GUS będzie zbierał dane o naszych indywidualnych zarobkach, podatkach, czy płaconych przez nas alimentach napisał wtorkowy "Dziennik". Doniesieniom tym zaprzeczył jednak rzecznik Urzędu Wiesław Łagodziński.
Bez danych wrażliwych
Jak podkreślił, przygotowany przez GUS projekt ustawy o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2011 r. przewiduje, że Urząd będzie korzystał z danych zawartych w rejestrach ministrów: finansów, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, a także szefa Urzędu ds. Cudzoziemców, prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Narodowego Funduszu Zdrowia, Głównego Geodety Kraju, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, marszałków województw i starostów.
- Chodzi o zakres informacji ustalających cechy osób, tzw. dane osobowe - m.in. imię, nazwisko, data urodzenia, płeć, stan cywilny - powiedział Łagodziński. Przypomniał, że z rejestrów takich urzędów korzystają kraje Unii Europejskiej.
- Projekt podlega procedurze uzgodnienia danych. W zbiorze tym nie ma tzw. danych wrażliwych, czyli informacji o dochodach, alimentach, rachunkach, wydatkach, zaległościach finansowych czy preferencjach seksualnych. Natomiast dane o wyznaniu, charakterze związku, czy o niepełnosprawności będą fakultatywne - podkreślił Łagodziński.
"GUS ma doświadczenie"
Eksperci, dostrzegają zarówno pozytywne, jak i negatywne strony projektu GUS. Socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ireneusz Krzemiński powiedział, że "GUS ma ogromne doświadczenie w prowadzeniu tzw. wrażliwych danych społecznych". - Nawet w czasach komunizmu starano się nie naruszać indywidualnych praw i wartości - podkreślił.
Krzemiński zwrócił uwagę, że socjologowie i ekonomiści posługują się badaniami ankietowymi, które pozwalają zachować dane o osobach, jednocześnie ukrywając ich całkowicie personalny charakter. - One są przecież później ważne dla takiej instytucji jak GUS jako obraz całego społeczeństwa - zaznaczył.
"Dane są potrzebne"
Badacze mają prawo zbierać szczegółowe dane o nas, jednak tylko tak długo, dopóki nie wiedzą, czy są to dane o Kowalskim, czy Malinowskim. prof. Mirosława Grabowska
Z kolei Dyrektor Centrum Badania Opinii Społecznej prof. Mirosława Grabowska powiedziała, że osobowe dane statystyczne są potrzebne GUS do rzetelnej analizy. - Dzięki niej możemy poznać, od czego zależą nasze opinie, jak kształtują się postawy. Istnieje jednak granica – zarówno prawna i moralna – jakiej badacze, zbierając dane, nie mogą przekroczyć. Obywatele są bowiem chronieni ustawą o ochronie danych osobowych – wyjaśniła Grabowska.
Jej zdaniem, "badacze mają prawo zbierać szczegółowe dane o nas, jednak tylko tak długo, dopóki nie wiedzą, czy są to dane o 'Kowalskim' czy 'Malinowskim'". Dodała, że dane statystyczne stają się niebezpieczne dopiero wtedy, gdy na ich podstawie możemy dotrzeć do konkretnej osoby.
GIODO ma wątpliwości
Generalny inspektor ochrony danych osobowych Michał Serzycki ma natomiast wątpliwości co do zapisów projektu. Jego zdaniem, problemem jest możliwość wycieku poufnych danych na zewnątrz.
Pytanie o wyznanie może pogwałcić prawo gwarantowane w konstytucji. Mówi ona, że organy państwowe nie mogą zobowiązać nikogo do ujawniania swojego wyznania. Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Pojawiają się też inne problemy. Po raz pierwszy rachmistrze będą mogli zapytać o wyznanie, związki partnerskie i plany prokreacyjne. Odpowiedź faktycznie nie będzie obowiązkowa. Jednak samo zadawanie tak osobistych pytań budzi wątpliwości. - Pytanie o wyznanie może pogwałcić prawo gwarantowane w konstytucji. Mówi ona, że organy państwowe nie mogą zobowiązać nikogo do ujawniania swojego wyznania - tłumaczy Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Z kolei odpowiedzi na inne pytania, takie jak o dojazdy do pracy, remonty czy numery telefonów i e-maile będą obowiązkowe.
Projekt do dyskusji
Rzecznik GUS zapowiedział, że projekt ma być dyskutowany podczas obrad Komitetu Europejskiego Rady Ministrów. Komitet ma stwierdzić, czy przyszła ustawa jest zgodna z prawem oraz metodologią badań statystycznych. Łagodziński przypomniał, że Unia Europejska uznała 9 lipca 2008 roku, że poszczególne kraje UE muszą gromadzić okresowe dane statystyczne na temat ludności dotyczące m.in. charakterystyki rodziny oraz jej sytuacji mieszkaniowej. Dodał, że projekt jest konsultowany z marszałkami województw, wojewodami, ministerstwami, organizacjami społecznymi, środowiskiem naukowym, a także politykami. GUS przygotował go na zlecenie Kancelarii Premiera.
Spis ludności służy planowaniu społecznemu, przygotowaniu warunków życia i potrzeb ludności, edukacji, oświaty, kultury, zdrowia, warunków mieszkaniowych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl