Prawie 300 protestujących górników, okupujących od tygodnia kopalnię "Budryk" w Ornontowicach na Śląsku, zasiadło w poniedziałek po południu do wigilijnej wieczerzy przy stołach ustawionych w holu biurowca kopalni. Wcześniej spotkali się z bliskimi i chociaż rozłąka w takim dniu boli szczególnie, to związkowcy zdecydowali, że na Święta nie przerwą strajku.
Protestujący rozpoczęli wspólną wieczerzę modlitwą, potem uczcili minutą ciszy ofiary niedawnych katastrof górniczych, m.in. w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej, ale też na Ukrainie, w Chinach i Kolumbii. Po odczytaniu fragmentu ewangelii o narodzinach Chrystusa łamali się opłatkiem, potem odśpiewali kolędę "Wśród nocnej ciszy".
Zdrowia i wytrwałości
Górnicy jedli na pozbijanych z desek stołach, na których rozłożyli płachty białej workowej folii. Dzielili się potrawami przyniesionymi im kilka godzin wcześniej przez bliskich pod kopalnianą bramę. Tam, odbierając prowiant, po raz pierwszy przełamali się opłatkiem - ze swoimi bliskimi, którzy Święta spędzą w domach.
Podczas wieczerzy górnicy życzyli sobie najczęściej zdrowia i wytrwałości. - Miejmy dziś nadzieję na lepszą przyszłość - mówili. Gromkimi oklaskami powitali mediatora w sporze prowadzonym z zarządem ich kopalni, b. wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego, oraz prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej Jarosława Zagórowskiego, którzy zasiedli z nimi do stołu.
Górnicy od tygodnia okupują kopalnię "Budryk" w Ornontowicach na Śląsku. W poniedziałek na porannej masówce zdecydowali, ze zasiądą do wieczerzy wigilijnej tylko we własnym gronie, na terenie zakładu. Związkowcy zapowiadają, że nie przerwą protestu, dopóki nie dostaną gwarancji podwyżek.
Spór nie przygasł nawet w Święta
Mamy sygnały, że przebywają tam osoby pod wpływem alkoholu, kilku osobom uniemożliwiono też wczoraj opuszczenie kopalni. Piotr Bojarski, prezes "Budryka"
Według prezesa "Budryka" Piotra Bojarskiego, próba obsadzenia dwunastoma ochroniarzami bram zakładu miała służyć wyłącznie uzyskaniu przez zarząd kontroli nad osobami wchodzącymi na teren kopalni, a także umożliwieniu opuszczenia jej terenu osobom, które nie chcą tam przebywać.
- Nie mamy zamiaru prowadzić wojny z protestującymi - zapewnia Bojarski i dodaje: - Jednak jako kierownik zakładu, który jest obiektem chronionym, nie mam w tej chwili nawet wiedzy, kto wchodzi na jego teren, ani co się tam dzieje. Mamy sygnały, że przebywają tam osoby pod wpływem alkoholu, kilku osobom uniemożliwiono też wczoraj opuszczenie kopalni - mówi prezes "Budryka".
Bojarski twierdzi, że grupa ochroniarzy, która pojawiła się rano przy bramie zakładu, spotkała się z agresją grupy ok. stu górników. - W tej sytuacji ochroniarze wycofali się sprzed bramy i odjechali - relacjonuje szef "Budryka".
Pieniądze
W trwającym od tygodnia strajku uczestniczą związki "Kadra", "Sierpień'80" i "Jedność Pracowników Budryka". Komitet protestacyjny twierdzi, że choć szefowie innych związków w kopalni nie poparli protestu, to jednak z czasem przyłączyło się do niego wielu ich członków. Niektórzy z nich mieli nawet opuścić swoje dawne organizacje zakładowe.
Protestujący górnicy chcą zarabiać tyle, ile wynosi średnia płaca w JSW. Oznaczałoby to ponad 700 zł podwyżki. Sześć innych działających w kopalni związków nie poparło protestu. Wynegocjowane przez nie porozumienie związane z wejściem "Budryka" do JSW zostało jednak dwukrotnie odrzucone w referendum przez załogę, nie zostało więc ostatecznie podpisane.
W projekcie tamtego porozumienia ustalono m.in. rozłożony do 2011 r. harmonogram dochodzenia wynagrodzeń w "Budryku" do średniej w kopalniach JSW oraz włączenie do funduszu wynagrodzeń świadczeń na dojazdy do pracy. Wzrost wynagrodzeń miał nastąpić od 1 października. Ponieważ jednak porozumienia nie podpisano, podwyżek nadal nie ma.
Protestujący domagają się wyrównania płac już niebawem, a nie po 2011 r. Inne rozwiązanie uważają za niesprawiedliwe. Tymczasem w sobotę minister gospodarki Waldemar Pawlak podpisał decyzję o włączeniu "Budryka" do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Formalnie nastąpi to po wpisaniu odpowiednich zmian do Krajowego Rejestru Sądowego - po Nowym Roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24