Po krwawym poniedziałku wtorek na warszawskim rynku zakończył się także dramatycznie. Przed otwarciem notowań w USA WIG20 tracił już ponad 3 proc., jednak gdy amerykańskie indeksy na początku notowań nie poleciały na łeb na szyję, spadki na warszawskim parkiecie zaczęły się zmniejszać. Ale w ostatnich sekundach handlu WIG20 znów runął.
WIG20 we wtorek wystartował od 2323,88 pkt - czyli o 1,68 procent poniżej poniedziałkowego zamknięcia. Pierwsze pół godziny warszawskich notowań nie wyglądało całkiem źle: choć zaczęło się znowu od sporego spadku, to potem WIG20 zaczął nieco wspinać się do góry. Po 30 minutach notowań odzyskał 22 punkty - i znowu zaczął spadać. Pod kreską było wtedy 177 spółek, wzrosty kursu odnotowywały jedynie 32 walory.
Pod znakiem takiego chybotania upływały kolejne dziesiątki minut. Krótko po jedenastej wskaźnik osiągnął niemal 2350 punktów - i lekko osłabł. Kilkanaście minut później osiągnął lokalne maksimum, zbliżając się do 2350 punktów, później zachowywał się niezbyt pewnie, by wreszcie w południe przebić tę granicę. Do poziomu poniedziałkowego zamknięcia brakowało mu jedynie 0,4 procent.
Od tego momentu rozpoczął się kolejny, najdłuższy dziś, zjazd w dół. Tuż po 13 WIG20 był już na poziomie 2333 pkt., zaś o 13.30 znalazł się poniżej wtorkowego otwarcia. To nie zahamowało spadku aż do poziomu 2318,2 pkt.
- Wydawało mi się wczoraj, że jest szansa na odreagowanie, ale z tego co widać, nie jesteśmy uzależnieni od fundamentów. Na rynku ciągle grają emocje - powiedział PAP Grzegorz Stępień, makler DI BRE Banku.
Ponieważ kontrakty terminowe na indeksy w USA zapowiadały dalszy ciąg rzezi na nowojorskim rynku, WIG20 o 15.30 osiagnął dzienne minimum. Gdy jednak okazało się, że indeksy w USA spadają o 1-2 proc., natychmiast ruszył w górę. jednak strata 2,45 proc. nie utrzymała się do końca notowań, bowiem na samym zamknięciu indeks runął i ostatecznie notowania zakończył na poziomie 2.279,69 pkt, czyli o 3,58 proc. niższym niż na poniedziałkowym zamknięciu.
Ostatecznie w warszawie spadły ceny 262 akcji, 53 wzrosły, a 50 nie zmieniły się. Indeks całego rynku WIG spadł o 3,03 proc. do 36.560,96 pkt
Spadek jak po 11 września
Komentatorzy BBC zauważają, że giełdowe spadki w tym tygodniu są najpoważniejsze od czasu ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Upadek czwartego co do wielkości amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers uruchomił kostki domina.
We wtorek japoński wskaźnik Nikkei 225 spadł o prawie 5 procent do poziomu najniższego od trzech lat, w Korei Południowej i Singapurze straciły po prawie 6 procent, jedynie Szanghaj ograniczył się ze spadkami do 3 procent. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Europa też chybotliwa
Wszyscy mówią, że to koniec świata i już nie będzie większego popytu na ropę ropa taniej
Spadkami zakończyły notowania europejskie giełdy. Brytyjski wskaźnik FTSE 100 spadł o 3,43 proc. i wyniósł 5.025,60 pkt. W Paryżu indeks CAC 40 spadł o 1,96 proc. do 4.087,40 pkt. Na giełdzie we Frankfurcie indeks DAX spadł o 1,63 proc., jego wartość na zamknięciu sesji wyniosła 5.965,17 pkt.
Zwiastun kryzysu: taniejąca ropa
We wtorek gwałtownie tanieje ropa naftowa. Na giełdach paliw w USA kosztuje już poniżej 92 USD za baryłkę. Wbrew pozorom to nie jest pocieszająca wiadomość. Spadek ceny tego strategicznego surowca świadczy bowiem o obawach, iż zamieszanie na Wall Street spowoduje większe osłabienie w globalnej gospodarce i zredukuje popyt na paliwa i surowce.
We wtorek na NYMEX w Nowym Jorku baryłka WTI na październik staniała o 4,15 USD, czyli 4,3 proc., do 91,80 USD. - Na giełdach jest totalna panika - mówi Jonathan Kornafel, dyrektor na Azję w Hudson Capital Energy w Singapurze.
- Wszyscy mówią, że to koniec świata i już nie będzie większego popytu na ropę - dodaje.
Ropa w USA staniała o 38 proc. z rekordowych 147,27 USD/b notowanych 11 lipca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES