Nissan, trzeci co do wielkości japoński producent aut podał, że zwolni 20 tys. osób, czyli ponad 8,5 proc. zatrudnionych w koncernie. Powód - to ogromna strata, którą koncern zamknie rok i fatalne prognozy na przyszłość. Nissan nie zamierza jednak na razie zamykać fabryk
Zwolnienia rozpoczną się w kwietniu i potrwają prawie rok. Koncern spodziewa się, że strata netto za rok finansowy kończący się 31 marca wyniesie 2,91 mld dolarów. Jeszcze w październiku ubiegłego roku szacunki mówiły o 1,7 mld dolarów zysku netto. Powodem cięć prognoz zysku jest spadek popytu za granicą i silny jen, który podkopuje zyski z eksportu. Sprzedaż Nissana na największym rynku zbytu firmy - czyli w Stanach Zjednoczonych - spadła w styczniu aż o 31 proc. W nowym roku finansowym Nissan spodziewa się spadku sprzedaży o 23,3 proc., do 68,91 mld dol.
Rząd na pomoc
Prezes Nissana Carlos Ghosn powiedział, że to najgorsza prognoza w historii koncernu. - Światowy rynek motoryzacyjny wrze. My nie jesteśmy wyjątkiem - dodał. Poinformował też, że zaapelował już o państwową pomoc i nie wykluczył zwrócenia się do rządu o niskooprocentowane pożyczki. Podobne wsparcie proszą rządy swoich krajów producenci aut na całym świecie. Na razie największą otrzymały koncerny w Stanach Zjednoczonych - w sumie ponad 17 mld dolarów.
"Nie zamkniemy fabryk"
Oprócz redukcji etatów Nissan podejmie inne kroki zaradcze, m.in. wprowadzi w fabrykach dni przestoju i zmniejszy liczbę pracowników szczebla kierowniczego. - Możemy zdecydować się na obniżenie potencjału produkcyjnego, ale nie zamierzamy zamykać fabryk - zapewnił Ghosn.
Źródło: TVN CNBC Biznes, BBC.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24