Bank proponuje ci razem z kredytem lub kartą jeszcze ubezpieczenie od ciężkiej choroby czy utraty pracy? Przeczytaj dokładnie jego warunki, bo często takie ubezpieczenie prawie przed niczym nie chroni, za to słono kosztuje - ostrzega "Gazeta Wyborcza""
Jak pisze "GW" polisy "przywiązywane" do kredytów lub kart kredytowych mają w ofercie niemal wszystkie banki. To przede wszystkim ubezpieczenia od śmierci, poważnego zachorowania lub utraty pracy. A w przypadku kredytów hipotecznych - ubezpieczenia niskiego wkładu własnego oraz pomostowe, do czasu wpisania hipoteki do księgi wieczystej. Z szacunków "Gazety" wynika, że takie polisy - zarówno te dobrowolne, jak i obowiązkowe - wykupuje już grubo ponad połowa wszystkich klientów banków.
Teoria brzmi tak: płacąc składkę, klient zabezpiecza się przed różnymi wydarzeniami, które mogą uniemożliwić mu spłatę kredytu. W razie nieszczęścia - poważnej choroby lub niezdolności do pracy - kredyt powinna spłacić za niego firma ubezpieczeniowa. - Około 45 proc. wszystkich pożyczek gotówkowych sprzedajemy z ubezpieczeniem - zachwala w rozmowie z gazetą Karol Wąsowski z banku Millennium.
Polisy na niby, a składki prawdziwe
Kłopot w tym, że wiele polis sprzedawanych z kredytem daje tylko pozorną ochronę. W warunkach często aż roi się od zapisów, które wykluczają wypłatę odszkodowania. Zdarzają się np. ubezpieczenia na wypadek śmierci, "trwałej i całkowitej niezdolności do pracy" oraz "czasowej niezdolności do pracy spowodowanej leczeniem szpitalnym następstw nieszczęśliwych wypadków", które wykluczają jednak większość poważnych chorób: raka, przewlekłe zapalenie płuc, marskość wątroby, zapalenie opon mózgowych.
Czytaj warunki polis, unikaj pułapek
- Z punktu widzenia klienta ubezpieczenia dołączane do wielu produktów bankowych to jedynie gadżety, które można sobie darować - przyznaje Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance.
Małgorzata Dłubak, rzeczniczka Banku BPH, podkreśla, że reklamacje do takich polis zgłasza tylko znikomy odsetek klientów. - Wynikają one głównie z braku znajomości warunków ubezpieczenia - mówi "Gazecie Wyborczej".
Tymczasem ekspert Open Finance wylicza przykłady pozornych polis. Np. Bank Nordea oferuje do kart kredytowych ubezpieczenie od utraty pracy i niezdolności do pracy. - Miesięczna wypłata nie może przekroczyć 5 proc. salda zadłużenia, co i tak skazuje klienta na ciągły wzrost długów. Odpowiedzialność ubezpieczyciela zaczyna się dopiero po 120 dniach, a w czasie rozpatrywania sprawy klient i tak musi terminowo regulować długi. A więc na początku musi sam wszystko spłacić - wylicza Ostrowski.
Inne przykłady? W Eurobanku, który oferuje ubezpieczenie na wypadek śmierci lub czasowej niezdolności do pracy, wypłata odszkodowania z tytułu czasowej niezdolności do pracy nie może przekroczyć równowartości sześciu rat kredytu - nawet jeśli klient zaciągnął kredyt na kilka lat. - Jeśli więc zaciągniemy 10 tys. zł kredytu na trzy lata z ratą 359 zł miesięcznie, to ubezpieczyciel pokryje najwyżej 2,1 tys. zł. A składka tego ubezpieczenia wynosi aż 1,5 tys. zł! - wylicza Ostrowski.
Kwiatki są też w warunkach ubezpieczeń podróżnych dodawanych do kart płatniczych. - W Banku BPH z ubezpieczenia bagażu wyłączone są m.in. "środki płatnicze (w tym karty), dokumenty i rękopisy, dzieła sztuki, przedmioty wartościowe, futra, programy komputerowe, sprzęt sportowy". Ubezpieczyciel nie odpowiada też za uszkodzenie lub zniszczenie walizek. Pytanie: Co w takim razie obejmuje ta polisa? - mówi ekspert Open Finance.
Żyła złota
Dla banków polisy dodawane do kredytów są złotym interesem - pracy przy pozyskaniu klienta nie ma wiele (wystarczy proponować polisę wszystkim, którzy przychodzą po kredyty), a z płaconej składki część pieniędzy przeważnie pozostaje w banku. Zdarza się, że ubezpieczenia to ukryta prowizja, dzięki której banki mogą sobie pozwolić na oferowanie niskiego oprocentowania samego kredytu - pisze "Gazeta Wyborcza".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24