Amerykański Senat zatwierdził kandydaturę Timothy'ego Geithnera na stanowisko sekretarza skarbu USA, czyli odpowiednika ministra finansów. Zyskał on akceptację, choć wysunięto przeciw niemu zarzuty o... niezapłacone w terminie zaległe podatki.
Kandydaturę Geithnera wysunął prezydent Barack Obama. Senatorzy docenili jego doświadczenie jako szefa nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej i sprawne interwencje na rynku finansowym na początku kryzysu, gdy latem ubiegłego roku okazało się nagle, że zagrożone upadkiem są liczne banki i instytucje finansowe.
Geithner pracował w ministerstwie skarbu w latach prezydentury Billa Clintona; doszedł do funkcji wiceministra ds. międzynarodowych. Pracował też w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Gdy wyszło jednak na jaw, że miał on zaległości w płaceniu podatków rzędu 40 tys. dolarów, a zapłacił je dopiero wtedy, gdy sztab Obamy prześwietlał jego życiorys, Republikanie wstrzymali przesłuchania kandydata przed senacką komisją finansową.
Przeważyło jednak imponujące doświadczenie Geithnera; Senat docenił to, że jeszcze przed wyborami i nominacją do rządu Obamy był on głęboko zaangażowany w realizację projektów mających ożywić amerykańską gospodarkę i sektor finansowy.
Geithner wyraził też skruchę z powodu "bezmyślnych zaniedbań" w kwestii podatków.
Źródło: PAP