Niemieckie państwo, landy i gminy do 2013 roku muszą się liczyć z ubytkiem dochodów w wysokości 316 miliardów euro - takie wnioski przyniosła trzydniowa narada ekspertów resortu finansów, Bundesbanku oraz podatkowych specjalistów landów, jakie odbyło się w Kreuzbach.
Tylko w tym roku ubytek wpływów ma wynieść 45 miliardów euro w stosunku do rządowych planów z listopada 2008 r. W przyszłym roku ubytek ma byc juz dwa razy wyższy i wynieść 84,7 miliardów, rok później - 93,2 miliardów euro. W 2012 roku będzie według tych szacunków podobnie - 93,2 miliardy euro. Obliczeń na rok 2013 nie ma.
Podstawą dla obliczeń jest prognoza wzrostu gospodarczego Niemiec. Na ten rok wzięto pod uwagę spadek PKB o 6 procent. W przypadku roku 2010 eksperci ostrożnie założyli minimalny wzrost - o 0,5 proc.
A wybory na horyzoncie...
W końcu maja minister finansów Peer Steinbrück ma przedłożyć poprawkę do budżetu. Wobec takich prognoz spadku przychodów spodziewane jest wzmożone zapotrzebowanie państwa na kredyty, aby pokryć deficyt budżetu. Jeszcze w tym roku niemieckie państwo może potrzebować pożyczek w wysokości 50 miliardów euro, w następnym - nawet 90 miliardów.
Jak pisze dziennik "Dzie Zeit", wszystko to jest skutkiem najgłębszej od zakończenia II wojny światowej recesji. Publiczna kasa musi pomimo mniejszych wpływów udźwignąć koszty zmniejszania obciążeń podatkowych oraz pakietów wspomagania koniunktury. Do tego dochodzą rosnące koszty pomocy socjalnej czy zasiłków dla bezrobotnych.
Socjaldemokratyczny minister finansów Steinbruck krytykuje zapowiedzi kanclerz Angeli Merkel, której partia CDU/CSU po jesiennych wyborach chciałaby obniżać obciążenia podatkowe. Zapowiada się, że kwestie podatkowo-finansowe mogą zdominować nadchodzącą kampanię wyborczą.
Źródło: Die Zeit