- Przygotowujemy "białą", a w zasadzie "czarną księgę", zaniedbań w sprawie stoczni. Będą tam argumenty, żeby przed Trybunał Stanu postawić tych, którzy ich się dopuścili - stwierdził w TVN CNBC Biznes minister skarbu Aleksander Grad. Manifestację w obronie swoich miejsc pracy przeprowadzili stoczniowcy z Gdyni.
Sytuacja polskich stoczni jest coraz gorsza. Wszystko wskazuje na to, że już w przyszłym tygodniu Komisja Europejska nakaże zwrot 5 mld zł pomocy publicznej - a to będzie oznaczać upadłość stoczni.
Będą tam argumenty, żeby przed Trybunał Stanu postawić tych, którzy się dopuścili zaniedbań Aleksander Grad o "Białej Księdze" ws.stoczni
Na antenie TVN CNBC Biznes minister Aleksander Grad zapewnił jednak, że stocznie będą w Polsce funkcjonować bez względu na to jaka będzie decyzja KE. - One zostaną sprywatyzowane. Łatwiej jest je sprywatyzować normalnie. Gorzej jest je prywatyzować poprzez upadłość, ale można tak przeprowadzić ten proces, że stocznie będą produkowały, będą funkcjonowały - zapewniał.
Polski rząd miał czas do czwartku na uzupełnienie programów restrukturyzacyjnych dla stoczni Gdynia i Szczecin. Dla zakładu w Gdańsku - jak poinformował minister skarbu - unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes wydłużyła termin do końca września.
Potrzeba czasu
- Dla tych najważniejszych kwestii, o które prosiła Komisja Europejska wczoraj wysłaliśmy bardzo jasny sygnał, jasne wyliczenie. Jesteśmy gotowi te wymagania najważniejsze, które Komisja stawia, spełnić. Muszą być normalne techniczne konsultacje, które trwają non stop tydzień, dwa tygodnie z ich ekspertami, a nie trzy godziny krótkiej rozmowy z ekspertami Komisji Europejskiej - tłumaczył Grad.
Dodał, że w dokumentach wysłanych w czwartek do Komisji Europejskiej znalazły się "nowe projekcje finansowe inwestorów dla stoczni Gdynia i dla stoczni szczecińskiej".
Grad wyraził też przekonanie, że Polska otrzyma czas na przygotowanie umów dla stoczni do końca września. - Takie pojedyncze sygnały pojawiają się z Komisji Europejskiej - powiedział. Jak dodał nawet jeśli decyzja będzie negatywna, Polska wykorzysta wszystkie możliwe środki prawne, by uniknąć zwrotu pomocy, albo jej części. - Jestem pewien, że nie będzie konieczności zwrotu całej kwoty 5 miliardów - powiedział.
Stoczniowcy wyszli na ulice
Tymczasem przed budynkiem dyrekcji Stoczni Gdynia odbył się wiec zorganizowany przez związkowców z Komitetu Obrony Stoczni. Przed budynkiem zebrał się ponad dwa tysiące stoczniowców, którzy przyszli dowiedzieć się jaka jest sytuacja stoczni i co ich czeka.
Będziemy manifestować na ulicach nie tylko Gdyni, ale [..] w Warszawie, a być może nawet w Brukseli Leszek Świątkczak
Podczas wiecu związkowcy odczytali petycję, która w piątek zostanie przesłana do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. "Żądamy od pana prezydenta i pana premiera podjęcia zdecydowanych działań w celu uratowania polskiego przemysłu stoczniowego w tym Stoczni Gdynia, a w rezultacie tysięcy miejsc pracy" - czytamy w niej.
Pikietujący oczekują także złagodzenia skutków społecznych związanych z ewentualną upadłością zakładu. Związkowy Komitet Obrony Stoczni żąda również pilnego spotkania z premierem w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, przedstawienia działań zabezpieczających przed upadłością i gwarancji rządowych oraz pomyślnego zakończenia prywatyzacji. Wiec zakończył się odśpiewaniem hymnu państwowego.
Będą dalsze manifestacja
Na środę związkowcy zapowiadają manifestację na ulicach Gdyni. Odbędzie się też referendum, w którym stoczniowcy zdecydują jaką formę przyjmą dalsze protesty.
Ich zdaniem, działania rządu dotyczące prywatyzacji zakładu są niewystarczające. - Jeśli w dalszym ciągu będą pojawiać się niekorzystne informacje, w poniedziałek podejmiemy dalsze kroki. Będziemy manifestować na ulicach nie tylko Gdyni, ale też innych miast. W Warszawie, a być może nawet w Brukseli. Będziemy walczyć do końca. W grę wchodzi praca 80 tysięcy ludzi pracujących w stoczni i u kooperantów - zapowiadał w czwartek na antenie TVN24 przewodniczący związku zawodowego Stoczniowiec Leszek Świętczak.
Źródło: TVN CNBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES