Już połowę rynku zbiórki i przetwarzania odpadów ogarnęła szara strefa - ocenia "Rzeczpospolita". Firmy zajmujące się fikcyjnym recyklingiem oferują stawki dwa razy niższe niż legalna konkurencja. Jednak zamiast przetwarzaniem śmieci, oszuści wywożą je na wysypiska. Traci na tym budżet, ale przede wszystkim - środowisko.
Recykling stał się opłacalny od czasu, gdy przedsiębiorcy muszą przekazywać na ten cel część zużytych produktów i ich opakowań. Jednak firmom potrzebny przede wszystkim dokument potwierdzający przekazanie śmieci, nie obchodzi ich natomiast czy one rzeczywiście zostały przetworzone.
Dlatego właściciele firm zbierających odpady często ograniczają się do wystawienia faktury za przyjęcie śmieci i przyjęcia za to należności. Potem śmieci najczęściej trafiają na wysypisko.
Jak pisze "Rzeczpospolita", przykładem może być rynek odpadów urządzeń gospodarstwa domowego. Faktury wystawiane przedsiębiorcom łącznie warte są ok. 150 mln zł. Jednak nie przekłada się to na odpowiednią ilość odzyskanych surowców wtórnych. Wywóz na wysypisko okazuje się tańsze od kosztów przetworzenia śmieci.
Nieuczciwa konkurencja
Sam recycling nie jest tani. Np. nowa maszyna do recyklingu lodówki kosztuje ok. 4 mln euro. Dlatego prawo zakłada dopłaty, które pokrywane są z pieniądzy przedsiębiorców. Ostatnio jednak doszło do drastycznego spadku wielkości tych kwot, bo rozrastająca się szara strefa tworzy nieuczciwą konkurencję. Cierpią na tym firmy działające legalnie, bo dla nich ten biznes już dawno przestał być opłacalny - ocenia "Rz".
– Ustawa o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie zbierania odpadów obowiązuje od ośmiu lat. Przez ten czas była nowelizowana dziesięć razy, a ciągle trafiają do nas do zaopiniowania kolejne propozycje. Nie dziwne, że szara strefa rośnie, skoro system przypomina sito o dużych oczkach – mówi gazecie Agnieszka Jaworska ze stowarzyszenia Eko-Pak.
Kto zawinił i jak to naprawić
Winą za tę sytuację należy obarczyć też nieefektywny nadzór, który nie potrafi wychwycić oszustów. Kontrolą recyklingu zajmują się specjalnie do tego oddelegowani inspektorzy. Jednak jest ich bardzo mało - jeden lub dwóch na całe województwo.
Teraz uczciwi przedsiębiorcy wiążą nadzieje z nowym ministrem środowiska Andrzejem Kraszewskim, który jako pierwszy zaczął mówić publicznie o problemie szarej strefy w tej branży. Minister zapowiedział, że kontrolom inspekcji środowiskowej będą towarzyszyli przedstawiciele urzędów podatkowych.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24