Dwie godziny trwał strajk ostrzegawczy w spółce Tramwaje Śląskie, zorganizowany przez "Sierpień 80". Większość tramwajów kursujących po aglomeracji górnośląskiej ruszyło na trasę dopiero o 5.45. Pasażerowie musieli przesiąść się do autobusów.
Protestujący domagają się podwyżek - o 500 zł dla pracowników fizycznych i połowę tej kwoty dla administracji. Spółka odpowiada, że nie stać jej na takie wydatki. - Inni związkowcy podpisali porozumienie z zarządem i zgodzili się na podwyżki o średnio 225 zł brutto na osobę, ale dla nas ta kwota jest śmieszna - tłumaczył w TVN24 Andrzej Szimke z "Sierpnia 80". Dodał, że związkowcy na ruch ze strony zarządu czekali do niedzielnego wieczora. - Żadnej odpowiedzi jednak nie dostaliśmy i stąd strajk - podkreślił.
W trasy nie wyjechały tramwaje z zajezdni w Bytomiu, Będzinie i Gliwicach. - Tramwaje z zajezdni w Katowicach-Zawodziu kursowały normalnie - powiedziała Alodia Ostroch, rzeczniczka Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP (KZK GOP), który jest organizatorem komunikacji w regionie i właścicielem Tramwajów Śląskich.
Według Ostroch, w zajezdniach zostało zatrzymanych 68 proc. tramwajów, które miały w tym czasie wyjechać w trasy - 83 ze 122 zaplanowanych pociągów (102 ze 153 wagonów). Rzeczniczka powiedziała, że tam gdzie było to możliwe, na trasach pojawiła się autobusowa komunikacja zastępcza, a linie przyspieszone zatrzymywały się na wszystkich przystankach. W niektórych miejscach w trasy wyruszył tabor o większej pojemności.
Ok. godz. 6. tramwaje zaczęły wyjeżdżać z zablokowanych przez dwie godziny zajezdni. Skutki strajku będą jeszcze przez pewien czas odczuwalne.
Oficjalnie struktury "Sierpnia 80" w firmie liczą ok. 230 spośród ponad 2 tys. wszystkich pracowników. Szef "Sierpnia 80" Bogusław Ziętek zapowiadał, że wobec fiaska negocjacji po strajku ostrzegawczym związek na przełomie maja i czerwca zorganizuje referendum strajkowe.
Skąd pieniądze na tramwaje? Według przedstawicieli Tramwajów Śląskich postulaty "Sierpnia 80" kosztowałyby spółkę do końca roku ok. 2,3 mln zł z funduszy na utrzymanie i remonty infrastruktury, a ta od lat jest zaniedbana. Jej zły stan jest przyczyną częstych wypadków tramwajów na Śląsku.
Zdaniem "Sierpnia 80" pieniądze na podwyżki powinien przekazać KZK GOP. Zrzesza on 23 śląskie gminy, spośród których w 13 kursują tramwaje. Przedstawiciele Tramwajów Śląskich wykluczają taką możliwość. Spółka ta, obok stosunków własnościowych, do końca roku związana jest z KZK GOP umową na świadczenie usług komunikacyjnych. W tej sytuacji przekazanie Tramwajom dodatkowych pieniędzy przez zamawiającego byłoby niegospodarnością w świetle ustawy o zamówieniach publicznych - argumentują.
Szansą na większe pieniądze dla TŚ jest dopracowywana 15-letnia umowa, która ma związać spółkę z KZK GOP od przyszłego roku. Wraz z innym programem inwestycji - przygotowywanym ze śląskimi miastami i wykorzystującym środki unijne - miałaby ona zapewnić pieniądze przede wszystkim na modernizację infrastruktury.
Tramwaje Śląskie świadczą usługi dla KZK GOP na 30 liniach. Sieć TŚ jest najdłuższa w Polsce - obejmuje ok. 350 km torów leżących na terenie 13 miast aglomeracji katowickiej. Kursujące po niej tramwaje przejeżdżają rocznie ok. 19 mln kilometrów. Średni wiek taboru to ok. 30 lat. Tylko 5 proc. to wozy niskopodłogowe.
Źródło: TVN24, PAP