Związkowcy z państwowej Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni zapowiadają na poniedziałek pikietę siedzib resortów obrony i Skarbu Państwa. Chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko planowanym zwolnieniom w zakładzie.
- Program restrukturyzacji w stoczni przewiduje zwolnienie ponad 30 proc. załogi, co w znaczący sposób zmniejszy potencjał produkcyjny. My się na to nie godzimy - powiedział przewodniczący Solidarności w Stoczni MW Mirosław Kamieński. Dodał, że przedstawiciele ministerstw obrony i skarbu wielokrotnie zapewniali związkowców, że w sprawie przyszłości zakładu będą prowadzić konsultacje z pracownikami, a nie ma to miejsca.
Związkowcy przewidują, że w poniedziałkowych manifestacjach w Warszawie weźmie udział kilkaset osób. W demonstracji planują uczestniczyć także działacze Solidarności ze Stoczni Gdańsk.
"Nie ma wyjścia"
Prezes Stoczni MW Roman Kraiński rozkłada ręce twierdząc, że musi zwolnić 340 osób, by przerwać powstrzymać generowanie strat. - Z zatrudnionych obecnie ok. 1,3 tys. osób tylko 500 to pracownicy produkcyjni. Musimy zmienić te proporcje, a oprócz tego także zwiększyć wydajność pracy - mówi.
Stocznia MW w Gdyni w 2006 roku dwukrotnie straciła płynność finansową. ARP tłumaczyła wówczas, że powodem kłopotów był przerost zatrudnienia oraz nierentowne kontrakty. Sytuacja poprawiła się pod koniec 2007 roku, kiedy zredukowano zatrudnienie. Po komercjalizacji przedsiębiorstwa stocznia mogła zacząć realizować zlecenia nie tylko dla wojska, ale też dla kontrahentów cywilnych.
Obecnie stocznia - oprócz zamówień MON - realizuje także kontrakty m.in. dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR oraz dla zleceniodawców z Belgii, Wielkiej Brytanii i Norwegii.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24