Na wcześniejszą emeryturę nie przejdą niektóre osoby, które mają już odpowiedni staż pracy - alarmuje środowa "Gazet Wyborcza". To skutek zawetowania przez Lecha Kaczyńskiego ustawy o "pomostówkach". Prezydencki doradca przyznaje: nie wiedzieliśmy o takim zagrożeniu.
Obowiązująca obecnie ustawa o emeryturach miała zostać zmieniona w niektórych punktach przez ustawę o pomostówkach. Teraz prawo pozwala przejść na wczesne świadczenie osobie, która do 1999 roku pracowała przynajmniej 15 lat w trudnych warunkach. Ale - co ważne - nie może być ona członkiem Otwartego Funduszu Emerytalnego.
Z tego wniosek, że kto pracował w trudnych warunkach, a należy do OFE, powinien z niego wystąpić - czytamy w dzienniku. - Problem w tym, że prawo wystąpienia z OFE zapisano w ustawie pomostowej, która została zawetowana. - Dlatego tym osobom nie możemy przyznać wczesnych emerytur - wyjaśnia rzecznik ZUS Przemysław Przybylski.
Prezydent nie wiedział?
Doradca prezydenta, były szef ZUS, Paweł Wypych powiedział "Gazecie", że o takim zagrożeniu nie wiedział. Zapowiedział jednak, że wystąpi do prezydenta z prośbą o inicjatywę ustawodawczą w trybie pilnym, by naprawić sytuację.
Prezydent jednak chce przedłużyć wczesne emerytury dla wszystkich o kolejny rok. Oznacza to, że rząd musi znaleźć na ten cel dodatkowe 2 mld zł.
Jest szansa
Tymczasem wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Dominiczak wyjaśnia, że nawet, jeśli przywileje wygasną 1 stycznia, będzie je można wprowadzić później, np. w marcu 2009 roku. Czyli hutnik, który od stycznia będzie zmuszony pracować do 65. roku życia, za kilka miesięcy znowu zyska prawo do wcześniejszej emerytury - wyjaśnia "Gazeta".
Koalicja rządowa ma jednak cały czas nadzieję, że SLD zdecyduje się na odrzucenie weta prezydenta. Sejm zajmie się wetem w piątek.
"Prezydent nie działał pochopnie"
Nerwowe nastroje stara się opanować szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. - Nikt, kto nabył już uprawnienia do wcześniejszej emerytury, nie straci ich. Obowiązująca ustawa wygasa, bo rząd odrzucił inne rozwiązania - przekonywał w "Sygnałach Dnia" w radiowej "Trójce".
Zdaniem Kownackiego, decyzja Lecha Kaczyńskiego nie była pochopna. - Proszę wyobrazić sobie dwie osoby pracujące w tych samych warunkach: np. hutników. Jeden zatrudniony w grudniu 1998 r. będzie miał prawo do pomostówki, drugi zatrudniony tydzień później w styczniu 1999 r. już nie. I to w ustawie, która rzekomo kieruje się kryteriami medycznymi i przyznaje uprawnienia tym, którzy pracują w trudnych warunkach - tłumaczył Kownacki.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24