Piętnaście lat po rozwodzie z Pragą, cztery po małżeństwie z Brukselą - Słowacja robi kolejny ważny krok: 1 stycznia wchodzi do strefy Euro. Już teraz Słowacy zaczynają przyzwyczajać się do dwóch walut: ceny w euro widnieją już w sklepach obok cen w koronach.
Wszystkich obywateli do nowej waluty stara się przekonać Narodowy Bank Słowacji. Jego wiceprezes Martin Barto przyznaje: ceny będą rosły, ale przyjęcie Euro nie ma tu nic do rzeczy.
Mogą pojawić się jednak nieuczciwe praktyki polegające na zaokrąglaniu cen w górę przy przeliczaniu wartości korony na euro. Wśród Słowaków zrzucenie korony na rzecz euro budzi niepokój. Dlatego też słowacki rząd przygotował rozwiązania prawne blokujące nieuczciwe działania ze strony właścicieli sklepów.
Szkolenia z obsługi euro
Zasady zaokrąglania cen określa prawo. Firmy nie mogą ustalać i zaokrąglać cen według własnych zasad - muszą respektować prawo. Specjalna inspekcja, po wykryciu niedopuszczalnych praktyk, będzie nakładać kary: wysokie, bo nawet do sześćdziesięciu tysięcy euro, w przypadku poważnego złamania przepisów. Pierwszy egzamin z uczciwości już trwa. Obok starych cen, do ósmego sierpnia wszędzie muszą pojawić się ceny w nowej walucie.
- Nasi sprzedawcy przeszli specjalne szkolenia, a w systemie komputerowym musieliśmy zmienić oprogramowanie - mówi szefowa Tesco w Bratysławie, Olga Hreciarowa.
I choć sklepy czeka wielkie logistyczne wyzwanie, jeszcze większe leży po stronie Narodowego Banku Słowacji, który w akcji wielkiej wymiany zamierza skorzystać z doświadczenia krajów, które w strefie Euro już są.
- Szacujemy, że będziemy potrzebować przeszło pięćset milionów sztuk monet słowackiego euro i sto osiemdziesiąt osiem milionów sztuk nowych banknotów - informuje Jana Kovacova, rzecznik Narodowego Banku Słowacji.
Korony na przemiał
Stare monety zostaną zniszczone i wykorzystane jako surowiec wtórny. Banknoty pójdą na przemiał i trafią do pieca. Taki będzie koniec piętnastoletniej historii słowackiej waluty.
lad / el
Źródło: TVN CNBC Biznes