Po 2012 r. nowe auta w Unii Europejskiej będą mniej paliły, za to będą o wiele więcej kosztowały. Bruksela przedstawiła sporny projekt prawa, które ma doprowadzić do ograniczenia emisji dwutlenku węgla przez samochody - pisze "Gazeta Wyborcza"
Ujawniony w środę projekt rozporządzenia ograniczającego emisję CO2 z aut poprzedziły miesiące oczekiwań i lobbystycznych podchodów. Od 2012 r. wszystkie sprzedawane w UE auta mają emitować co najwyżej 120 g dwutlenku węgla na każdy przejechany kilometr. Dziś sprzedawane w Europie auta emitują średnio ok. 160 g CO2 na kilometr. 25-proc. ograniczenie tego wskaźnika będzie - zdaniem Komisji - możliwe dzięki nowym konstrukcjom silnika, nowym technologiom ogumienia, klimatyzacji oraz biopaliwom. - Chodzi o to, by zmniejszyć emisję dwutlenku węgla z samochodów i pomóc w walce z ocieplaniem klimatu - tłumaczył europejski komisarz ds. środowiska Stavros Dimas.
Tych, którzy się nie dostosują, czekają kary. W 2012 r. przekroczenie limitu emisji będzie kosztowało 35 euro za każdy gram nadmiarowej emisji od każdego samochodu. W 2015 r. będzie to już 95 euro. Firmy produkujące mniej niż 10 tys. aut rocznie podlegałyby osobnym przepisom.
Komisja szacuje, że nowe normy doprowadzą do wzrostu cen nowych samochodów średnio o 1,3 tys. euro. Konsumenci będą mogli jednak liczyć na znaczne oszczędności na paliwie, rzędu 2,7 tys. euro (w czasie użytkowania auta). - Zmiany stworzą też wysokiej jakości miejsca pracy i przyczynią się do bezpieczeństwa energetycznego Europy - zapewnił Dimas.
Emocje, jakie wywołuje nowe rozporządzenie, łatwo zrozumieć. Motoryzacja to najpotężniejsza gałąź unijnego przemysłu. Europejskie koncerny samochodowe i firmy z nimi stowarzyszone mają obroty ponad 450 mld euro i dają pracę 12 mln osób. Są też największym w Europie inwestorem w badania naukowe - co roku wydają na ten cel 20 mld euro.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24