W sierpniu ruszy przetarg, który wyłoni jednego operatora usług telefonicznych dla wszystkich urzędów - informuje "Dziennik". Ten ruch może sprawić, że rządowe rachunki spadną o połowę.
Jak podkreśla "Dziennik", rząd występuje w przetargu na telefony jako jeden klient po raz pierwszy. Skorzysta w ten sposób ze zniżek wynikających z dużego zamówienia. Do tej pory ministerstwa zawierały umowy z operatorami na własną rękę. Często były zawierane na bardzo niekorzystnych warunkach - na czas nieokreślony i niezmieniane, mimo iż rozmowy telefoniczne w tym czasie taniały.
Nowa umowa ma zostać podpisana na czas kadencji rządu, czyli na cztery lata. Stawka transakcji jest duża, bo służbowe telefony ma w sumie 5,5 tys. urzędników. Obecnie ministrowie mogą rozmawiać bez ograniczeń. Urzędnicy niższego szczebla mają limity - np. w kancelarii premiera 90-350 zł, a sam premier Donald Tusk w ogóle nie ma służbowej komórki - korzysta z prywatnej.
Jak podkreśla gazeta, kancelaria premiera liczy, że dzięki nowej umowie rządowe rachunki, które teraz wynoszą ok. 9 mln zł rocznie, spadną o połowę. Miesięczny rachunek za jeden rządowy telefon wynosi średnio 131 zł. Po podpisaniu umów może spaść do 61 zł.
Źródło: "Dziennik"