Przybywa chętnych na bardzo drogie rowery, na które trzeba wydać nawet pięciocyfrowe kwoty. Za oceanem coraz bardziej popularne stają się jednoślady wykonane z tytanowych części, ważące zaledwie kilka kilogramów. Dotąd takiego sprzętu używali zawodowi sportowcy, teraz na dwa kółka warte więcej niż samochód przesiadają się amatorzy.
Ted Perry z Kalifornii kupił rower za 20 tys. dolarów. Historię mężczyzny opisuje "Wall Street Journal". Na łamach gazety Perry przyznaje, że wie, że jest właścicielem roweru, który jest droższy od jego Hondy Civic z 2007 roku. Pasjonat nie ma jednak wyrzutów sumienia, bo, jak twierdzi, jego jednoślad zachwycił go tytanową ramą i lekkością. Rower waży około 7 kg. - Nie mogę sobie pozwolić na najładniejszy dom czy samochód, więc kupiłem najlepszy rower, na jaki mnie stać - mówi 51-letni Ted Perry, który tygodniowo przejeżdża na rowerze około 240 km.
Nowa moda
W Stanach Zjednoczonych na kupno niezwykle drogich rowerów decyduje się coraz więcej osób. Nic więc dziwnego, że cena sprzętu, na którym dotąd jeździli zawodowi sportowcy, gwałtownie rośnie. Rowery dla elit wykonane są z materiałów najwyższej jakości. Standardem są ramy tytanowe i z włókna węglowego. Coraz częściej zdarzają się też zaawansowane, elektroniczne systemy zmiany biegów. Średnia cena specjalistycznych rowerów wzrosła w ostatnich dziesięciu latach 75 proc. - wynika z danych Krajowego Stowarzyszenia Sprzedawców Rowerów.
Ręcznie robione
Firma Trek, wiodący producent rowerów w USA, w swojej ofercie ma siedem seryjnych modeli w cenie przekraczającej 11 tys. dolarów. Jednak klienci coraz częściej szukają nie tylko jednośladów stworzonych z wytrzymałych materiałów, ale także wyróżniających się indywidualnym charakterem. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się w związku z tym ręcznie robione modele, które są znacznie droższe niż te wyprodukowane seryjnie. Ben Cox, właściciel Newbury Park Bicycle Shop w Kalifornii mówi, że chętnych na takie modele nie brakuje. - Sprzedaję od pięciu do dziesięciu takich jednośladów tygodniowo. Każdy kosztuje ponad 10 tys. dolarów. Mam kilku klientów, dla których cena nie ma znaczenia - mówi Cox.
Wojskowe technologie
W ostatnich latach staje się powszechne, że ramy rowerowe wykonywane są z włókna węglowego. Eksperci branży twierdzą, że stal lub aluminium odeszły w zapomnienie - wraz z niskimi cenami. Przekonują, że teraz klienci oczekują sprzętu, który wykorzystuje m.in. technologie wojskowe.
- Rowery mają być trwałe, lekkie i antywstrząsowe. Najwyższej jakości materiały poza ramą wykorzystywane są wiec także w felgach i kierownicy. Użycie włókna węglowego blisko trzykrotnie podnosi cenę - wyjaśnia Anderw Juskaitis, menedżer w firmie Giant Manufacturing, która zajmuje się globalnym marketingiem wielu produktów. - Użycie elektronicznego systemu przerzutek, który zmienia biegi przez naciśnięcie jednego przycisku i minimalizuje zużycie łańcucha, może być kilkakrotnie droższe niż zainstalowanie tradycyjnego systemu. Klienci często życzą sobie, aby rower był wyposażony w tarczowe, hydrauliczne hamulce, a to też podnosi cenę o 15 proc. - dodaje Juskaitis.
Jest rynek
W zeszłym roku 35,6 mln Amerykanów jeździło jednośladem co najmniej sześciokrotnie. To wprawdzie dużo mniej niż w 1989 roku, kiedy sześć razy do roku rowerem jeździło aż 57 mln osób. Ale według Narodowego Stowarzyszenia Sportowego rośnie liczba pasjonatów, którzy jeżdżą jednośladem co najmniej raz na dwa tygodnie. Około 30 proc. z nich to osoby zarabiające ponad 100 tys. dolarów rocznie.
Autor: msz//kdj / Źródło: "Wall Street Journal"