- Globalna gospodarka może znów wejść w recesję jeśli cena ropy osiągnie i przekroczy 120 dol z powodu kryzysu w państwach arabskich - twierdzą analitycy Morgan Stanley. I choć wiele instytucji uspokaja, że świat wytrzyma drożyznę, to głosy niepokoju stają się coraz donośniejsze.
Ceny ropy Brent osiągnęły w czwartek 29-miesięczne maksimum przez rosnące napięcie związane z sytuacją polityczną w Libii. Ropa Brent zyskała ponad siedem proc. osiągając poziom 119,79 dolarów, natomiast ropa Crude zyskała ponad pięć proc. dochodząc do 103,41 dolarów za baryłkę.
Co dalej?
– Jeśli cena baryłki przekroczy 120 dol w sposób trwały będziemy mieli znaczący spadek globalnego wzrostu gospodarczego wobec obecnych prognoz – powiedział Jonathan Garner, główny strateg rynków Azji i gospodarek wschodzących w Morgan Stanley. A to może stać się już niedługo. - Widzę jeszcze potencjał wzrostowy dla ropy Brent, a do końca marca ceny zapewne dotrą do 120 dol – uważa Ken Hasegawa z tokijskiego domu maklerskiego Newedge cytowany przez Reuterwsa. Niektórzy analitycy prognozują, że w tym roku notowania ropy sięgną niemal 160 dol, przebijając rekordy wszech czasów z lipca 2008 roku.
John Lipsky, wiceszef Międzynarodowego Funduszu Walutowego uspokaja jednak, że globalna gospodarka jest w stanie wytrzymać gwałtowny wzrost cen ropy o ile okaże się on krótkotrwały. Podobnie uważają ekonomiści Deutsche Banku i Bank of America. Tyle, że z dnia na dzień rosną też obawy, że zamieszki mogą się rozpocząć w innych krajach regionu Bliskiego Wschodu, włączając w to głównego światowego eksportera ropy, Arabię Saudyjską.
Źródło: tvn24.pl