Rosyjskie dostawy gazu na Słowację zmniejszyły się o 50 proc. – poinformował w środę słowacki premier Robert Fico. To największa dotąd redukcja spośród zgłaszanych przez stronę słowacką w ostatnich tygodniach. Fico nazywa to elementem walki politycznej.
Fico zapowiedział zwołanie kryzysowego posiedzenia gabinetu, jeśli dostawy będą w dalszym ciągu zredukowane, a jednocześnie zapewnił odbiorców, że państwowa firma SPP będzie ich zaopatrywać bez ograniczeń.
- Mimo obecnej sytuacji SPP gwarantuje ciągłość dostaw dla wszystkich klientów, od gospodarstw domowych po wielkie firmy – podkreślił Fico na konferencji prasowej transmitowanej na żywo przez telewizję.
Narzędzie polityczne?
Słowacki premier wyraził opinię, że „gaz stał się narzędziem walki politycznej”.
Gazprom nie skomentował na razie wystąpienia Fico. Reuters zwraca uwagę, że Słowacja, a także Polska dostarczają gaz Ukrainie w formie tzw. rewersu. Rosja odcięła dostawy tego surowca na Ukrainę w czerwcu, domagając się od Kijowa zaległych płatności. Agencja podkreśla, że ten rewers drażni Rosję, usiłującą zmusić Ukrainę do uregulowania zaległości.
Węgry solidarne z Rosją?
Kilka dni temu dostawy gazu na Ukrainę bezterminowo wstrzymał węgierski operator FGSZ. Szef węgierskiego rządu Viktor Orban powiedział wtedy, że latem jego kraj mógł dostarczać Ukrainie gaz, ale teraz, kiedy Ukraina może być zaopatrywana przez Słowację, "Węgry muszą pilnować własnych interesów" i napełniać swe magazyny gazu. Poinformował, że Węgry zapewniły sobie porozumienie w sprawie zwiększonego importu gazu od rosyjskiego Gazpromu.
Fico zaakcentował, że Słowacja zamierza kontynuować dostarczanie gazu Ukrainie oraz zaznaczył, że w razie potrzeby jego kraj może pokrywać swe codzienne zapotrzebowanie na ten surowiec rewersem z Zachodu.
Reuters odnotowuje, że od września, gdy Unia Europejska zaczęła dostarczać gaz Ukrainie, rosyjski Gazprom wysyła do Polski, na Słowację, do Austrii i na Węgry mniej tego surowca niż wynoszą zamówienia.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom