Wyprzedaż zadłużenia Ukrainy skupia się głównie na wartych 3 mld dolarów obligacjach posiadanych przez Rosję. Inwestorzy obawiają się bowiem, że prezydent Władimir Putin może używać tego faktu do wywierania presji na Ukrainę, co może spowodować nierealizowanie przez Kijów zobowiązań wynikających z tych obligacji.
Jak podkreśla w swojej analizie Reuters, zgodnie z podpisaną w ubiegłym roku przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza klauzulą, jeśli finanse Ukrainy będą się pogarszać, Rosja może zażądać natychmiastowej spłaty obligacji.
Różne scenariusze
W najlepszym przypadku taki scenariusz może zmusić zachodnich pożyczkodawców do zaoferowania większej ilości pieniędzy Kijowowi. W najgorszym, wymusi spłatę wszystkich zobowiązań obligacyjnych. Putin szuka każdego możliwego nacisku, aby zapobiec prozachodniemu kursowi Ukrainy, w tym daleko idącemu porozumieniu o wolnym handlu z Unią Europejską. To właśnie pod presją Rosji Unia i Ukraina zgodziły się odroczyć realizację tego porozumienia do końca 2015 roku. W warunkach dotyczących emisji obligacji, w specjalnej klauzuli, zapisane jest, że "całkowite zadłużenie państwa nie powinno w żadnym momencie przekroczyć kwoty równej 60 proc. rocznego PKB Ukrainy". Jak podkreślają analitycy, ten poziom może zostać przekroczony. Głównie w wyniku kurczącej się gospodarki i spadku waluty. - Rosja może wykorzystać ten problem, aby skomplikować życie Ukrainie - podkreśla analityk Standard Banku Tom Ash. Niedawno ukraiński minister finansów powiedział na konferencji prasowej, iż spodziewa się żądania Moskwy wcześniejszej spłaty zadłużenia. To spowodowałoby uszczuplenie rezerw przekazanych Ukrainie m. in. przez MFW. Jeśli nawet Rosja nie będzie żądać natychmiastowej spłaty, istnieją inne sposoby, które może wykorzystać do wzmocnienia swojej pozycji wobec Ukrainy - zastrzega Reuters.
Autor: mn//km / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock