Notowane na giełdzie w Londynie akcje koncernu BP straciły w poniedziałek na otwarciu 2,5 proc. (ok. 12 pensów) po ujawnieniu, iż koncern zmniejszył produkcję o 95 proc. na swym największym polu naftowym na Alasce.
Cena baryłki ropy w USA zwyżkowała w poniedziałek rano o blisko 1 proc., osiągając poziom 89,92 dolarów.
Powodem jest wyciek ropy z liczącego ok. 1300 km rurociągu Trans-Alaska Pipeline System (TAPS), którym dostarczana jest ropa z pola naftowego z zatoki Prudhoe do portu Valdez. Tą drogą dostarczane jest 14-15 proc. produkcji ropy w USA.
Ropa z Alaski przestała płynąć
Głównymi właścicielami złóż w Prudhoe Bay są: BP, ConocoPhillips oraz ExxonMobil. BP jest głównym udziałowcem konsorcjum eksploatującego TAPS. Rurociąg jest jedynym dostarczającym ropę z Alaski na rynek.
Zamknięcie rurociągu może zaszkodzić zyskom koncernu w okresie, gdy wciąż nie uporał się on ze skutkami katastrofalnego wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej w kwietniu 2010 roku. W wyniku wybuchu 20 kwietnia 2010 roku na platformie Deepwater Horizon do wód Zatoki Meksykańskiej wyciekło 4,9 milionów baryłek ropy naftowej. W katastrofie zginęło 11 osób. Wyciek ropy do wód Zatoki udało się zatamować dopiero 15 lipca.
Cena benzyny w górę
Prudhoe Bay jest jednym z najważniejszych złóż eksploatowanych przez BP. Koncern ma także w planach budowę gazociągu.
Innym skutkiem może być przejściowa zwyżka cen benzyny, choć będzie to zależało od tego, jak długo rurociąg będzie wyłączony z użytku. Rurociąg jest nieczynny od soboty. Prudhoe Bay kryje największe złoże ropy w USA.
Koncern BP poinformował, że przeciek wystąpił w stacji pomp i uznał awarię za poważną. Zarówno BP, jak i władze federalne USA wszczęły dochodzenie.
Według ocen, Prudhoe Bay produkuje średnio 630 tys. baryłek ropy dziennie, co odpowiada np. 40 proc. dziennego zapotrzebowania na ropę w Wielkiej Brytanii.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24