Z opinii przesłanych przez resorty finansów, sprawiedliwości i rozwoju regionalnego wynika, że nie widzą one możliwości realizowania ustawy o opcjach - ujawnił wicepremier Waldemar Pawlak. Według proponowanej przez niego ustawy rząd mógłby unieważnić umowy opcyjne, które obciążają budżety przedsiębiorstw.
W poniedziałek odbyło się posiedzenie Komitetu Stałego Rady Ministrów, na którym omawiany miał być m.in. projekt ministerstwa gospodarki w sprawie opcji walutowych.
Tydzień temu Waldemar Pawlak poinformował, że jego resort przygotował projekt ustawy, proponując trzy podejścia do rozwiązania problemu umów na opcje walutowe. Pierwsze gwarantowałoby stronom prawo do renegocjacji warunków umów w ciągu trzech miesięcy od wejścia w życie ustawy, drugie - pozwalające na odstąpienie od umowy i trzecie - na unieważnienie umowy na opcje z mocy prawa.
Rząd nie zajmie się opcjami
- Chciałbym na tym komitecie przedyskutować z przedstawicielami innych resortów, jakie widzą możliwe do zrealizowania działania, ponieważ to nie jest tylko problem jednego resortu. To jest problem całego kraju, instytucji i przedsiębiorstw, które są w tę sprawę zaangażowane - mówił przed poniedziałkowymi obradami komitetu Pawlak. Zapowiedział jednocześnie, że sprawa "na pewno" będzie rozpatrywana na wtorkowym posiedzeniu rządu.
Z zapowiedzi Centrum Informacyjnego Rządu przekazanej mediom wieczorem w poniedziałek wynika jednak, że porządek wtorkowego posiedzenia rządu nie przewiduje rozpatrywania projektu dotyczącego opcji walutowych.
Jak poinformował Maciej Kujawski z biura prasowego ministerstwa sprawiedliwości projektowane rozwiązania dotyczące opcji budzą wątpliwości pod względem m.in. zgodności z podstawowymi zasadami prawa cywilnego i gospodarczego. Proponowana regulacja budzi także wątpliwości co do zasady równego traktowania przez władze publiczne, "skoro ustawodawca widocznie preferuje jedną ze stron stosunku prawnego".
"Zapłacimy za to"
Wcześniej w poniedziałek wicepremier Pawlak przekonywał, że jeżeli rząd nie zajmie się problemem opcji walutowych, to "i tak będziemy musieli za to zapłacić". Wyjaśnił, że poprzez opcje "następuje transfer kapitału z Polski za granicę". - Nie da się od tej sprawy uciec przez "nic-nie-robienie" - powiedział. - Tą sprawą rząd, tak czy inaczej będzie musiał się zająć - podkreślił wicepremier.
Pytany, czy jest możliwość wykupienia przez rząd tych instrumentów (opcji), odpowiedział, że "możliwe są różne rozwiązania". - Myślę, że to jest sprawa otwarta na propozycje dla resortów, szczególnie bezpośrednio odpowiedzialnych za wdrożenie dyrektywy MiFID, a to niewątpliwie jest jedna z przyczyn tego stanu rzeczy - powiedział.
Dyrektywa MiFID (Markets in Financial Instruments Directive) zawiera przepisy mające na celu ochronę klientów instytucji finansowych, którzy powinni być dokładnie informowani m.in. o ryzyku, jakie może wiązać się z konkretną inwestycją.
Zdaniem Pawlaka, niewdrożenie dyrektywy może kosztować "kilkadziesiąt miliardów złotych". Poinformował, że powinna ona była wejść w życie 1 listopada 2007 roku "i pewnie wiele firm, gdyby miało czarno na białym napisane, jakie jest ryzyko związane z opcjami, to by zastanowiły się pięć razy".
- Kłótnie polityczne w naszym kraju przesłoniły, tak wydawałoby się mało atrakcyjną sprawę jak wdrożenie dyrektywy dotyczącej rynków i instrumentów finansowych - ocenił Pawlak.
Opcyjny problem
Kilkanaście miesięcy temu, kiedy złoty umacniał się, przedsiębiorcy sprzedający swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed stratami, zawierali z bankami umowy dotyczące tzw. opcji walutowych. Chcieli w ten sposób zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym.
Nie zawsze jednak umowy z bankami służyły jedynie do zabezpieczenia kursowego. Część umów miała charakter spekulacyjny. Ostatecznie w wyniku tych umów wiele firm poniosło poważne straty.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24