- Głośność reklam i telesprzedaży nie może być większa niż pozostałych programów - podkreśla Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która od kilku miesięcy zajmuje się tą sprawą. Aby zlikwidować nagłe skoki głośności proponowała pomiary za pomocą specjalnego algorytmu, nadawcy wolą jednak "samoregulację".
Głośna reklama od lat jest zmorą widzów, którzy skarżą się do KRRiT i Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten ostatni zwracał uwagę, że "spokój psychiczny", który burzy nagłe natężenie dźwięku reklam, "należy niewątpliwie do otwartego katalogu dóbr osobistych chronionych na podstawie art. 23 Kodeksu cywilnego". KRRiT podkreśla z kolei, że nadmierna głośność dźwięków oraz jej nagłe skoki, "w niezaprzeczalny sposób naruszają komfort psychiczny odbiorcy w czasie emisji programu".
(Samo)kontrola głośności
Dlatego też KRRiT jeszcze w lutym opracowała projekt rozporządzenia, które miało gwarantować, że poziom głośności reklam będzie taki sam, jak pozostałych programów. Nadawcy mieliby w tym celu dokonywać specjalnych pomiarów natężenia dźwięku, a wartość głośności miała być określana na podstawie skomplikowanego algorytmu.
W toku konsultacji z KRRiT nadawcy zaproponowali jednak inne rozwiązanie. - Zaproponowaliśmy, żeby zamiast ustalać odgórne regulacje o charakterze technicznym, KRRiT wezwała środowisko do samoregulacji - mówi rzecznik TVN Karol Smoląg. Także rzecznik Polsatu Tomasz Matwiejczuk potwierdza, że stacja "ze względów technicznych" złożyła zastrzeżenia do projektu rozporządzenia KRRiT.
Szef KRRiT Witold Kołodziejski powiedział, że Rada dyskutuje o propozycji nadawców. Według niego, projekt samoregulacji nadawców telewizyjnych mógłby być wzorowany np. na samoregulacji środowiska reklamowego, które poprzez Radę Reklamy działa na rzecz podnoszenia standardów i etyki przekazu reklamowego. Według Kołodziejskiego, problemowi głośnej reklamy uda się zaradzić w ciągu kilku miesięcy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu