Analitycy nie mają złudzeń: reformy finansów zaczną się dopiero w 2011, gdy nie będzie już wyborów - twierdzi "Forsal" powołując się na doniesienia agencji informacyjnych. Eksperci dodają też, że gdyby dług publiczny w relacji do PKB przekroczył 60 proc., nie będzie to automatycznie oznaczało obniżenia ratingu Polski.
- To, co nas interesuje, to fakt, czy rząd ma jakiś plan radzenia sobie z deficytem - mówi Kenneth Orchard, analityk finansów państw, odpowiedzialny za region Europy Wschodniej, Środkowej, Bliski Wschód i Afrykę w agencji Moody’s.
Podkreśla jednak, że jest realistą i nie oczekuje, że rząd zaproponuje reformę finansów publicznych w 2010 roku, czyli na rok przed wyborami. Ale już w 2011 roku powinno dojść do konkretnych działań. - Jeśli ich nie będzie, to nasza ocena Polski znajdzie się pod presją - ostrzega Kenneth Orchard.
Według analityka jest bardzo mało prawdopodobne, by Polska weszła do strefy euro jeszcze przed 2015 rokiem. Aby tak sie stało, kwestia zbyt dużego deficytu musiałaby być rozwiązana do 2013 roku - a na to szanse są niewielkie.
Źródło: "Forsal"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24