Inwestorzy zacierają ręce po udanym debiucie giełdowym PZU. Cieszy się też rząd - z zysków z prywatyzacji. Ale, jak zauważa "Dziennik Gazeta Prawna", z resztą spółek, które jeszcze zostają w gestii państwa, może nie pójść tak łatwo.
Debiut PZU zakończył się ceną 360 zł za akcję, czyli o 15,2 proc. wyższą niż cena emisyjna. Wartość obrotów akcjami ubezpieczyciela sięgnęła zaś 5,1 mld zł, co jest rekordem wszech czasów.
To jednak najprawdopodobniej ostatni taki giełdowy sukces Skarbu Państwa. Z przeznaczonych do prywatyzacji gigantów został już tylko energetyczny Tauron. Później jest tylko gorzej.
Musztarda w portfelu
W portfelu Skarbu Państwa pozostały co prawda jeszcze inne giganty, jak Ciech czy Puławy, ale za nie państwo nie dostanie raczej wielkich pieniędzy.
"DGP" przypomina zaś, że państwo jest jeszcze właścicielem wielu małych spółek, których od lat nie potrafi lub nie chce sprywatyzować.
Na liście jest m.in. Fabryka Drutu Gliwice, Wytwórnia Octu i Musztardy w Parczewie lub Dom Meblowy Emilia w centrum Warszawy.
Co dalej?
Dziennik zauważa, że takich firm na pewno nie sprzeda na giełdzie, a aukcje internetowe, przez które stara się ich pozbyć państwo, są bezskutecznie.
– Dobrym rozwiązaniem byłoby obniżenie ceny, jeśli brakuje kupujących – mówi "DGP" Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Czy minister [skarbu, Aleksander - red.] Grad umocniony sukcesem PZU odważy się teraz sprzedać kable, ocet i musztardę za jeden grosz? Czy zostawi je w grupie spółek o strategicznym znaczeniu dla Polski?
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: womparczew.pl