Za rok sytuacja gospodarcza będzie jeszcze gorsza niż teraz - wieszczy w wywiadzie dla TVN CNBC Biznes prof. Joseph Stiglitz. Noblista podkreśla, że obecny kryzys przyniesie zmianę spojrzenia na gospodarkę, bo w ideę "niewidzialnej ręki rynku" wierzy już bardzo niewielu.
Na pytanie o prawdopodobną kondycję światowej gospodarki za rok, noblista stwierdza, że ma "kiepskie wiadomości". Jego zdaniem, koniunktura ekonomiczna będzie się pogarszać, dlatego rządy - zwłaszcza rząd amerykański - muszą reagować szybko i radykalnie.
Tymczasem, według Stiglitza, były prezydent George W. Bush "nie zrobił praktycznie nic". Noblista negatywnie ocenia też pakiet stymulacyjny Obamy, który opiera się głównie na obniżeniu podatków, co zdaniem Stiglitza nie jest szczególnie skuteczne. Natomiast wciąż nie poradzono sobie z podstawowym problemem, czyli kwestią toksycznych kredytów hipotecznych.
Ale jest i dobra wiadomość. - Każdy kryzys kiedyś się kończy - pocieszał noblista.
Potrzebny nowy paradygmat
Prof. Joseph Stiglitz uważa, że nadszedł kres przekonania, iż wolny rynek zawsze ma rację. - Paradygmat samoregulujących i zawsze dążących do pełnej efektywności rynków jest nieprawdziwy. Podążanie drogę deregulacji, czy inaczej nieadekwatnych regulacji, było jednym z kluczowych czynników, które doprowadziły nas do obecnej sytuacji - dowodzi laureat Nobla.
Dlatego - zdaniem profesora - współczesna ekonomia potrzebuje nowego ekonomicznego paradygmatu.
Amerykański ekonomista Joseph Eugene Stiglitz jest profesorem Columbia University, specjalizuje się w mikroekonomii. W latach dziewięćdziesiątych był szefem zespołu doradców ekonomicznych prezydenta USA, a następnie głównym ekonomistą Banku Światowego.
W 2001 r. Eugene Stiglitz wraz z George Akerlofem i Michaelem Spence'm otrzymał Nagrodę Nobla za analizę rynków charakteryzujących się asymetrią informacji.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES