- Z głębokim żalem przyjąłem decyzję prezydenta o podpisaniu ustawy o zmianach w OFE i skierowania jej do Trybunału Konstytucyjnego - powiedział w piątek na antenie biznesowej TVN24 prof. Jerzy Stępień, były prezes TK. - Wypowiedzi jego doradców wskazują na to, że nie ma on zamiaru zaskarżyć ustawy w najważniejszych punktach i to budzi moja obawę - dodał.
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego przyznał, że zaniepokoiła go treść oświadczenia prezydenckich ministrów o zamierzonym zaskarżeniu ustawy ws. OFE. Jak poinformował w piątek minister w Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Łaszkiewicz, prezydent Komorowski chce podnieść kwestię charakteru środków zgromadzonych w OFE czy też zakazu reklamy funduszy emerytalnych.
Ani słowa o obligacjach i suwaku
- W gruncie rzeczy ministrowie mówili o zupełnie drugorzędnych rzeczach - powiedział. - Ale pozostaje sprawa fundamentalna, czyli przejęcie przez ZUS obligacji na kwotę 151 mld złotych i mechanizm suwaka, a to on w gruncie rzeczy likwiduje system OFE - zaznaczył. Chodzi o zabieg polegający na tym, że 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki z OFE mają być stopniowo przenoszone na fundusz emerytalny FUS i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie.
- Wypowiedzi doradców wskazują na to, że prezydent nie ma zamiaru zaskarżyć ustawy w najważniejszych punktach: przekazaniu do ZUS i umorzeniu obligacji oraz mechanizmu suwaka. I to budzi moja obawę - powtórzył Stępień. - Dlatego ważne jest, jaki ostatecznie kształt będzie mieć wniosek prezydenta - dodał. Jego zdaniem będzie on gotowy w ciągu miesiąca.
Wszystko wiadome?
Prof. Stępień zauważył, że "ustawa nie ma wpływu na budżet, ale ma na finanse publiczne, na progi budżetowy i wychodzenia z procedury nadmiernego deficytu". Na pytanie, ile czasu będą potrzebować sędziowie na rozpatrzenie prezydenckiego wniosku odpowiedział, że prawdopodobnie "cztery miesiące". - Tu wszystkie problemy prawne zostały pokazane w dyskusji publicznej i trzeba tylko dokonać oceny ze strony Trybunału - zakończył.
Autor: rf/klim/kwoj / Źródło: tvn24