Donald Tusk ocenił, że środowe spotkanie premierów Grupy Wyszehradziej i państw bałtyckich zakończyło się "ewidentnym sukcesem", ponieważ przedłużony został sojusz na rzecz korzystnego kształtu pakietu klimatyczno-energetycznego
Na Zamku Królewskim w Warszawie odbyło się w środę spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej, której od lipca przewodniczy Polska. W szczycie obok premierów Grupy (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) wzięli udział szefowie rządów państw bałtyckich.
- To spotkanie jest ewidentnym sukcesem, bo przedłużyliśmy - a przecież to są kluczowe dni i tygodnie - ten sojusz na rzecz dobrego dla tych państw kształtu pakietu - ocenił polski premier.
Przyznał jednocześnie, że miał "większe obawy przed tym spotkaniem" ze względu m.in. na kryzys finansowy i "starania różnych krajów europejskich żeby uzyskać jak najwięcej dla siebie, a nie dla całości". -To wszystko powodowało, że ja nie miałem wcale stuprocentowej pewności, że uda się osiągnąć sukces - powiedział Donald Tusk.
Sukces leży we wspólnocie
To spotkanie jest ewidentnym sukcesem, bo przedłużyliśmy - a przecież to są kluczowe dni i tygodnie - sojusz na rzecz dobrego dla tych państw kształtu pakietu premier Donald Tusk
Zapewnił, że Polska nie narazi "na przesadne zagrożenia" ani swojej własnej gospodarki, ani gospodarek innych, słabszych państw UE. Według niego, stanowisko to rozumieją nasi partnerzy, w tym prezydent Francji Nicolas Sarkozy.
- Jesteśmy zainteresowani ochroną klimatu. Polska włożyła gigantyczny wysiłek, środki, czas, energię w to, żeby stać się państwem ekologicznie przyjaznym i takim dojrzałym - mówił szef rządu.
Według premiera, udało się przy pomocy liczb i faktów pokazać, że indywidualna gra słabszych państw skazuje je na porażkę. - Tylko perswazja przy użyciu argumentów wszystkich państw tego regionu może przynieść skutek - zaznaczył szef rządu.
Polska nie chce importować gazu
Wzbudzający coraz więcej kontrowersji pakiet klimatyczno-energetyczny - który ma zapewnić, że do 2020 roku Unia Europejska zmniejszy o 20 proc. emisję dwutlenku węgla do atmosfery - ma być przedmiotem porozumienia 27 unijnych państw i Parlamentu Europejskiego jeszcze do końca tego roku.
W październiku szefowie państw i rządów Unii zgodzili się, że polityczne porozumienie zapadnie najpierw na szczycie UE, dzięki czemu Polska zagwarantowała sobie prawo weta - decyzje na szczycie zapadają bowiem jednomyślnie.
Polska, z gospodarką w 94 proc. opartą na węglu, argumentuje, że realizacja ambitnych zobowiązań UE do redukcji emisji CO2 grozi drastyczną podwyżką cen prądu. Powodem jest propozycja KE, by wszystkie prawa do emisji w energetyce były sprzedawane na specjalnych aukcjach już od 2013 roku.
Ponadto Polska uważa, że pakiet naraża na szwank bezpieczeństwo energetyczne, bo zmusza do rezygnacji z rodzimego węgla na rzecz importowanego gazu.
Źródło: PAP