2,6 mln Niemców musi dorabiać po godzinach, by związać koniec z końcem. Jak pisze "Saarbruecker Zeitung", liczba osób niepotrafiących wyżyć z jednej pensji za Odrą podwoiła się w ciągu ponad dekady.
"Saarbruecker Zeitung" przytacza statystyki, z który wynika, że w 2003 roku, dodatkowego zajęcia szukał co 23 pracownik etatowy. W 2013 roku dodatkowej pracy w minimalnym wymiarze godzin podejmował się już co 11. zatrudniony na etacie. - Z jednej pracy i jednego wynagrodzenia coraz trudniej się utrzymać - mówią cytowani przez gazetę Niemcy. Coraz częściej, drugą pracę podejmują na podstawie umów cywilno-prawnych. Średnia zatrudnienia na umowach czasowych, w tym tzw. śmieciowych, u naszych zachodnich sąsiadów wynosi 13,9 proc. Dla porównania, w Polsce ten wskaźnik sięga 27 proc.
Pułapki płacy minimalnej
Rozwiązaniem problemu niskiego wynagrodzenia jest, zdaniem rządu, wprowadzenie ogólnokrajowej płacy minimalnej. Ta ma wynosić 8,5 euro za godzinę. Stanie się to jednak najwcześniej w 2015 roku. Taki zapis znalazł się w umowie koalicyjnej CDU/CSU z SPD, a optowali za nią socjaldemokraci.
Zdaniem niektórych ekonomistów ustanowienie minimalnej płacy nie jest dobrym pomysłem. Według wyliczeń Instytutu Ekonomii Stosowanej z Tybingi, powiększy to tylko szarą strefę i bezrobocie, bo pracodawcy nie będą chcieli legalnie zatrudniać pracowników. Stopa bezrobocia w Niemczech w styczniu 2014 roku, po uwzględnieniu czynników sezonowych, wyniosła 6,8 proc. wobec 6,8 proc. miesiąc wcześniej, po korekcie. Liczba osób bezrobotnych wyniosła 2,93 mln osób.
Autor: rf/klim/ / Źródło: Deutsche Welle, Saarbruecker Zeitung