Rosyjscy hakerzy zaatakowali jedną z polskich firm energetycznych. Dziennik "Rzeczpospolita" próbował ustalić, o jaką firmę mogło chodzić. A PwC podaje, że dwie trzecie polskich firm przyznało, że straciło pieniądze z powodu kradzieży danych.
We wtorek pisaliśmy, że Rosyjscy hakerzy, prawdopodobnie pracujący na zlecenie władz w Moskwie, wykorzystywali nieznaną dotąd lukę w systemie operacyjnym Windows do szpiegowania m.in. zagranicznych instytucji, w tym polskiej firmy energetycznej.
Uderzenie hakerów
"The Washington Post" i agencja Reuters informowały, że zaatakowane zostały komputery należące do pracowników NATO, Unii Europejskiej, rządu Ukrainy oraz przedsiębiorstw z sektora energetycznego i telekomunikacyjnego. Wśród tych firm miała być także jedna z polskich firm energetycznych. "Washington Post" nie podał w swojej informacji, o jaką firmę energetyczną z Polski chodzi. Próbowała to ustalić "Rzeczpospolita". Jednak, co zrozumiałe, żaden z polskich koncernów energetycznych nie przyznał się, że padł ofiarą ataku.
Polskie spółki PGE, Lotos, Orlen oraz Tauron odmówiły komentarza w tej sprawie. Enea zapewniła, że stosowane w grupie procedury bezpieczeństwa minimalizują powstanie takich zagrożeń, a Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało, że nie odnotowało żadnych prób cyberataku.
Niegotowi
Dziennik podkreśla, że polskie firmy są słabo przygotowane na cyberataki hakerów. Z danych PwC wynika, że wszystkie zbadane polskie firmy oblały stress testy, które sprawdzały, czy przedsiębiorstwa są bezpieczne.
Natomiast dwie trzecie z nich przyznało, że straciło pieniądze w wyniku kradzieży danych. W 13 proc. przypadków szkody wyniosły od 150 tys. zł do aż 15 mln zł - podaje "Rzeczpospolita".
Autor: msz/ / Źródło: Rzeczpospolita, The Washington Post, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: freeimages.com