Nie spalarnie odpadów, tylko "zakłady odzyskiwania energii" - tak zarządził Parlament Europejski. Zdaniem obrońców środowiska otworzy to drogę do transportu śmieci z bogatszych krajów Europy do Polski.
Dyrektywa o odpadach zaaprobowana już wcześniej przez rządy krajów członkowskich oznacza, że śmieci będą miały status potencjalnych surowców energetycznych. Ich spalanie będzie jednym ze wspieranych przez UE sposobów wykorzystania odpadów. - A to zachęta do transportu śmieci do innych krajów w celu spalenia pod pretekstem "odzysku energii" - ostrzega Paweł Głuszyński z Ogólnopolskiego Towarzystwa Zagospodarowania Odpadów.
- W porównaniu z recyklingiem (czyli odzyskiwaniem ze śmieci tego, co można wykorzystać) spalanie odpadów to nie jest żaden odzysk. Przetwarzając odpady oszczędza się o wiele więcej energii niż wytwarza przy ich spalaniu - powiedział Głuszyński. Według niego przetwarzanie odpadów tworzy więcej miejsc pracy niż budowa pojedynczej instalacji.
Podrzuć śmiecia sąsiadowi
Zdaniem obrońców środowiska dyrektywa będzie zachętą dla takich krajów jak Niemcy, gdzie utylizacja odpadów jest droga, do eksportu odpadów do tańszych krajów, np. do Polski. Nasz kraj w rezultacie może stać się "wielką spalarnią dla całej Zachodniej Europy". Wynika to z międzynarodowych porozumień, które pozwalają na transport odpadów przez granice państw w celu ich recyklingu albo odzysku, a zakazują, gdy w grę wchodzi "unieszkodliwianie".
W ramach wykorzystania unijnych funduszy na lata 2007-2013 Polska chce wybudować co najmniej osiem spalarni śmieci w największych miastach, a jedyna istniejąca dotąd spalarnia w Warszawie ma być rozbudowana. Ma to kosztować co najmniej 4 mld złotych.
Według szacunków każdy obywatel UE produkuje co roku pół tony śmieci. Przypada też na niego ok. 3,5 tony odpadów przemysłowych. Oznacza to, że każdego roku w Unii Europejskiej powstaje ponad 1,8 miliarda ton śmieci. Tylko jedna trzecia jest przetwarzana, ale ilość śmieci poddanych recyklingowi różni się znacząco w poszczególnych krajach. śmieci
Awantura o recykling
Obrońcy środowiska nie zostawiają suchej nitki na przyjętej dyrektywie. Krytykują nie tylko uznanie spalarni za zakłady odzysku, ale także odejście od obowiązkowych dla krajów członkowskich celów na 2020 rok: recyklingu co najmniej połowy odpadów komunalnych i 70 procent odpadów pochodzących z infrastruktury, przemysłu i odpadów budowlanych.
Przyjęty zamiast tego kompromis przewiduje konieczność osiągnięcia 50-procentowego recyklingu ale tylko dla niektórych rodzajów odpadów komunalnych: szkła, papieru, tworzyw sztucznych, metali i 70-procentowego dla odpadów budowlanych. "Taki zapis pomija jedną piątą innych odpadów, nie wyznaczający ich poziomów recyklingu" - alarmują organizacje ekologiczne we wspólnym komunikacie.
Jeden Polak, pół tony śmieci
Każdy obywatel UE produkuje co roku pół tony śmieci. Przypada też na niego ok. 3,5 tony odpadów przemysłowych. Oznacza to, że każdego roku w Unii Europejskiej powstaje ponad 1,8 miliarda ton śmieci. Tylko jedna trzecia jest przetwarzana, ale ilość śmieci poddanych recyklingowi różni się znacząco w poszczególnych krajach. - W Polsce 97 proc. odpadów ląduje na składowiskach - powiedział Głuszyński.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA