Wykorzystanie unijnych środków idzie Polsce katastrofalnie. W ciągu dwóch lat wydamy co dwudzieste euro z puli przyznanych nam na lat 7. Jeśli nie przyspieszymy, Bruksela może nam ograniczyć pomoc - alarmuje "Rzeczpospolita".
Na dofinansowanie inwestycji w latach 2007-2013 Polska ma otrzymać z Unii Europejskiej 67 mld euro, czyli ponad 240 mld zł. Przez cały miniony rok nie udało się wydać ani złotówki z tych pieniędzy. Z wyliczeń Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, do których dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że do różnych urzędów, samorządów i firm, które realizują projekty współfinansowane przez UE, trafi w tym roku zaledwie 11,4 mld zł, czyli 4,7 proc. przyznanej puli.
Projekty, które powinny ruszyć pełną parą w tym roku, są w powijakach. Tak jest np. z budową obwodnicy Warszawy na odcinku Puławska – Zakręt, wartej 2,9 mld zł. – Staramy się o decyzję środowiskową – informuje Małgorzata Tarnowska z warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. To oznacza, że roboty - a w ślad za nimi duże płatności z funduszy UE - ruszą za dwa lata.
Pretensje można mieć do instytucji i urzędników, którzy nadzorują wydawanie unijnych pieniędzy. Część z nich dopiero się uczy, jak rozdysponowywać pomoc, inni z kolei skupiają się na dopinaniu tzw. starych programów, które musimy zakończyć w 2008 r. W efekcie miliony euro leżą na kontach Ministerstwa Finansów, a samorządy i firmy nie mogą po nie sięgnąć.
Jeśli w następnych latach nie uda się przyspieszyć, Komisja Europejska może zabrać część pieniędzy z pomocy na lata 2007-2013. Już za dwa lata Komisja zacznie sprawdzać jak Polska wykorzystuje unijne fundusze.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES