Jeśli Rosja, Ukraina i UE zechcą, Polska jest gotowa wysłać na Ukrainę ekspertów, którzy w wiarygodny sposób pokażą przepływ gazu - powiedział w "Faktach po Faktach" TVN24 szef MSZ Radosław Sikorski. Nie chciał przesądzać, kto jest winny gazowego konfliktu. - Wstrzemięźliwość to dobra cnota - podkreślił.
- Powinniśmy się zastanowić, jak wyjść z tego klinczu. Polska prowadzi w tej sprawie intensywny dialog. Rozmawiałem z wicepremierem Ukrainy, a także ministrami spraw zagranicznych Rosji oraz Niemiec, czyli ważnymi graczami w tej sprawie. I już mamy szereg pozytywnych sygnałów: Władimir Putin zadeklarował, a potwierdził przewodniczący Komisji Europejskiej, że jeśli w region, gdzie są węzły gazowe, zostaną wysłani obserwatorzy, to gaz popłynie (ale dla Europy, a nie dla Ukrainy – red.) – powiedział Sikorski.
I zadeklarował: - Polska jest gotowa, choćby w czwartek wysłać światowej klasy ekspertów, którzy w sposób wiarygodny pokażą przepływy gazu, bo o to chodzi.
"Rosja ma prawo do zapłaty za gaz"
Oceniając konflikt, szef MSZ unikał jednoznacznych stwierdzeń, kto jest winny. I kto kłamie. Inaczej niż prezydent Lech Kaczyński, który stwierdził, że Polska powinna się opowiedzieć po stronie Ukrainy.
– Rosja ma prawo do zapłaty za swój gaz. Ukraina za gaz zapłaciła. I teraz jest oto taka sytuacja, w której dwaj partnerzy muszą uzgodnić cenę i warunki dostawy gazu, nie ma bowiem kontraktów. Ich stanowiska nie różnią się tak drastycznie, jak to wynikało z szumu medialnego – ocenił Sikorski.
I podkreślił, że między Polską a Rosją nie ma problemu ceny gazu.
– Został ustalony obiektywny algorytm – taki, który łączy cenę gazu z ceną ropy, która jest przedmiotem handlu na światowych giełdach. W tej chwili płacimy sporo za gaz, ale w związku ze spadkiem cen ropy, możemy płacić znacznie mniej. Nawet poniżej 200 dolarów za tysiąc metrów sześciennych – powiedział szef MSZ (według nieoficjalnych informacji obecnie płacimy ok. 450 dolarów za tysiąc metrów sześciennych).
I dodał: – Mamy nasze własne długoterminowe kontrakty. I wbrew różnym panicznym deklaracjom Polska nie jest aż tak uzależniona, jak inne kraje naszego regionu.
"Chcemy być wiarygodni"
Sikorski podkreślił, że sytuacja nie jest łatwa, a Polska w konflikcie gazowym zachowuje dystans. - W sprawach handlowych i kontaktach z partnerami należy zachować wstrzemięźliwość. To dobra, konserwatywna cnota - stwierdził Sikorski.
Podkreślił jednocześnie, że nasz kraj popiera Ukrainę tam, gdzie mówi ona o przejrzystych cenach gazu. - To rozsądne postulaty. Jestem przekonany, że obydwa kraje mają interes, żeby dojść do porozumienia: Rosja jako eksporter, Ukraina – jako kraj przesyłowy. Stawką jest bowiem ich wiarygodność - powiedział szef MSZ.
Sikorski przyznał, że Polska chce zawrzeć jak najkorzystniejsze kontrakty z Rosją i pokazać się jako wiarygodny kraj tranzytowy. - Rurociąg jamalski działa w prawie pełnym wymiarze. I przypomniałem ministrowi Ławrowowi i ministrowi Steinmeierowi, że oferujemy budowę drugiej nitki, która byłaby bardziej korzystna dla europejskich odbiorców niż kosztowna inwestycja pod dnie Bałtyku - powiedział Sikorski.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24