Działające w Polsce koncerny motoryzacyjne chcą wsparcia finansowego z budżetu państwa. General Motors jako pierwszy przekazał oficjalne pismo z prośbą o pomoc do ministerstwa finansów. Chodzi o zwolnienia podatkowe i dofinansowanie produkcji aut - ustaliła "Polska".
Nad pakietem pomocowym dla branży motoryzacyjnej pracuje już Ministerstwo Gospodarki. Koncerny liczą na to, że pieniądze zostaną uruchomione najpóźniej na początku przyszłego rok. Nie wiadomo jednak, czy tego terminu uda się dotrzymać. Nieoficjalnie urzędnicy tłumaczą, że potrzebna jest specjalna ustawa, aby objąć tę branże ochroną.
Obecnie koncerny nie mają co liczyć na pomoc. - Wsparcie finansowe można dostać tylko w przypadku uruchamiania nowych inwestycji, a nie redukcji zatrudnienia - mów Wojciech Szelągowski, wiceprezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji. A publiczna pomoc może okazać się ostateczną deską ratunku.
To ostatni dzwonek?
Firmy produkujące samochody czy opony mocno ograniczają produkcję. W październiku zmniejszyła się ona w porównaniu do września o ponad 14 proc.
Fabryka w Gliwicach od nowego roku z trzech zmian przechodzi na dwie. Z tego powodu pracę straci 700 osób z firm podwykonawczych Opla. W fabryce samochodów ciężarowych MAN w Starachowicach zlikwidowanych zostanie 300 etatów. Pozostałe polskie fabryki są jednak w lepszej sytuacji, ale nawet tam robi się nerwowo. - Z niepokojem patrzymy w przyszłość bo 96 proc. naszej produkcji idzie na eksport - mówi Bogusław Cieślar, rzecznik Fiata. Jeśli sytuacja szybko się nie poprawi to kolejne masowe zwolnienia są tylko kwestią czasu - czytamy w "Polsce".
Poza tym załamanie w tym sektorze odczuje cała gospodarka, bo motoryzacja wytwarza ok 4 proc. PKB czyli równowartość 46 mld zł z czego sama sprzedaż aut w salonach daje rocznie 5,5 mld zł.
W całej Europie nie mówi się już o tym czy, ale i jak ratować przemysł motoryzacyjny. Niemiecki rząd zastanawia się nad dofinansowaniem fabryk Opla, ale tylko tych lokalnych.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24