Oglądalność mistrzostw Europy jest gorsza niż przed czterema laty. Koszty takiego obrotu sprawy ponosi Polsat - Oficjalny Nadawca Euro 2008. Za prawa do transmisji mistrzostw stacja Zygmunta Solorza - zapłaciła 50 mln zł. A reklam sprzedała za niecałe 30 mln - wylicza "Gazeta Wyborcza".
Trzy grupowe mecze biało-czerwonych gromadziły przed ekranami po ponad 10 mln widzów. To wynik porównywalny tylko z najlepszymi czasami Adama Małysza i serialu "M jak miłość".
W czasie spotkań innych drużyn stacja odnotowała już dużo skromniejsze wyniki oglądalności, porównywalne z przeciętnym serialem telewizyjnym. Tylko podczas kilku meczów innych reprezentacji udało się zgromadzić przed telewizorami po pięć milionów widzów, czyli tyle, ile gromadzą np. "Ranczo", "Na dobre i na złe" czy "Taniec z gwiazdami".
Euro 2008 w Polsacie sześciokrotnie przegrało z innymi stacjami. W tym czterokrotnie z "Klanem" w "Jedynce" w czasie zmagań Rumunii z Francją czy Hiszpanii z Rosją. Również nadawany w TVP1 festiwal w Opolu drugiego i trzeciego dnia wyprzedził w rankingu oglądalności Euro 2008.
Reklamowy poślizg
Oglądalność tegorocznych mistrzostw Europy jest słabsza również w porównaniu do tej sprzed czterech lat. - Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w tym roku nie grali Polacy - mówi Marek Racławski, szef działu telewizyjnego w domu mediowym Pan Media Western, obsługującym takich klientów, jak ING, Suzuki czy Telepizza. - Bez nich oglądalność byłaby niższa o ok. 30 proc., a tak - tylko o 12 proc.
Oglądalność przekłada się na pieniądze. Z danych cennikowych wynika, że do kasy Polsatu wpłynęło 43,65 mln zł z reklam. Kwota ta nie uwzględnia jednak rabatów i upustów udzielanych reklamodawcom. Rzeczywiste wpływy stacji nie są znane, ale przedstawiciele domów mediowych szacują, że wynoszą one 60-70 proc. wartości cennikowej, czyli na razie nie przekraczają 30 mln zł. Tymczasem na zakup samych praw telewizja Zygmunta Solorza zapłaciła ponad 50 mln zł, a realizacja imprezy kosztowała ją kolejne 5 mln zł.
Jednak gdyby Polacy nie odpadli w rozgrywkach grupowych, Polsat zarobiłby więcej, bo reklamówki przy meczach biało-czerwonych są najdroższe. Telewizja Zygmunta Solorza wyceniła je na ok. 140-160 tys. zł brutto i sprzedała na pniu. Taka sama reklamówka w finale kosztuje ponad 100 tys. zł, a w półfinale - 65 tys. zł. Reklamówki przy meczach grupowych bez udziału biało-czerwonych kosztują tylko 26-40 tys. zł.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: PAP