Czwartek jest trzecim dniem strajku pocztowców, ogłoszonego przez NSZZ "Solidarność". W czwartek rano ok. 8 strajkowało 3,6 tys. pocztowców, w tym około 1,8 tys. listonoszy oraz 79 urzędów pocztowych - poinformował zarząd Poczty Polskiej Związkowcy podają inne dane.
Ja powiedział rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski, pracę podjęły strajkujące wcześniej sortownie w Warszawie i Bydgoszczy. Według biura prasowego Poczty, w środę w całym kraju protestowało około 5,5 tys. pracowników, w tym 3 tys. listonoszy.
Tego dnia nie działało około 180 urzędów pocztowych (spośród 4,5 tys. istniejących) i pięć tzw. węzłów ekspedycyjno-rozliczeniowych, z których listy i przesyłki ekspediowane są do urzędów, co oznacza, że przesyłki nie były w tych rejonach przekazywane do urzędów.
Solidarnośc: Strajkujących dużo więcej
Natomiast związkowcy informują, że w środę strajkowało przeszło dwa razy więcej pracowników Poczty: ponad 12,7 tys. osób. Ich zdaniem sparaliżowanych w całości lub w części jest siedem centrów ekspedycyjno-rozliczeniowych.
Strajk rozpoczął się w nocy z poniedziałku na wtorek, a spór związków zawodowych z dyrekcją Poczty dotyczy płac. Pocztowa "S" (i kilka mniejszych związków zawodowych) domaga się podwyżek w wysokości 537,50 zł na jeden etat, począwszy od 1 stycznia br.
Kierownictwo Poczty proponuje 400 zł brutto od 1 sierpnia plus 400 zł w bonach, niezależnie od wdrożonej już podwyżki w wysokości 137,50 na jeden etat.
Zdaniem dyrekcji Poczty strajk jest nielegalny - przedstawiciele kierownictwa firmy złożyli we wtorek w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Z kolei NSZZ "S" złożyła w środę doniesienie do prokuratury na kierownictwo Poczty - zdaniem związku, PP chce zastraszyć pracowników, grożąc zwolnieniami.
Źródło: PAP, tvn24.pl