Jeszcze przed południe związkowcy spotkają się z wiceministrem infrastruktury. Liczą, że ten pomoże im w negocjacjach z dyrekcją Poczty Polskiej. Pocztowcy domagają się podwyżek.
Po czwartkowych negocjacjach zakończonych fiaskiem pocztowcy wysłali do resortu pisemne zaproszenie. Po wieczornej rundzie rozmów około 30-40 związkowców zostało na noc w sali obrad w siedzibie dyrekcji. Nadal okupują salę w siedzibie Poczty.
- Rozmowy zostały przerwane bez ustalenia nowego terminu - przyznał Michał Dziewulski z biura prasowego Poczty. Zostały przerwane, lecz nie wszyscy opuścili salę obrad. 30 do 40 związkowców pozostało w niej, okupując siedzibę dyrekcji. - To spontaniczna decyzja - zaznaczył Paweł Jędrzejewski z pocztowej "Solidarności".
Chcą mówić z ministrem
Pozostali w budynku związkowcy przygotowują pismo do ministra infrastruktury. Jak powiedział Jędrzejewski,
W tej sytuacji chcemy spotkać się z ministrem. Sprawami Poczty powinien zająć się rząd Paweł Jędrzejewski
- W tej sytuacji chcemy spotkać się z ministrem. Sprawami Poczty powinien zająć się rząd - powiedział Jędrzejewski, dodając, że Poczta nie chce dać pracownikom więcej niż 280 zł podwyżek. Tymczasem większość związków działających na poczcie domaga się 400 zł, a "S" nawet 700 zł od początku roku.
Dyrekcja Poczty wcześniej proponowała podwyżkę stopniową, wprowadzaną co kwartał; jej wysokość na koniec tego roku wyniosłaby 500 zł brutto. Rozmowy trwają już od kilku miesięcy. Pocztowcy dwukrotnie odkładali już strajk. Niewykluczone jednak, że w końcu go podejmą. Jędrzejewski przekonywał, że w przeprowadzonym wśród pracowników referendum za strajkiem opowiedziało się 86 proc. z nich.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24