Od poniedziałku będą przyjmowane wnioski o pieniądze z unijnego programu, promującego rozwój usług elektronicznych. Do podziału jest 135 milionów złotych, które mają posłużyć na rozwój najnowszych technologii. Samo ubieganie się o te pieniądze odbywa się w sposób z nowoczesnością nie mający najmniejszego związku...
Jednym z kryteriów przyznania dotacji jest kolejność składania wniosków. Polacy pomysłów na swój e-biznes mają wiele i pod placówkami, które przyjmują się dokumenty, tworzą się więc kolejki - i znane z czasów PRL-u listy społeczne.
- Założyliśmy komitet kolejkowy. 10 dni temu z kolegami dokładnie. Bo to juz jest trzecia tura przyjmowania wniosków i poprzednio doszło do niemalże rękoczynów - opowiada reporterowi TVN CNBC Biznes organizator jednej z kolejek do unijnych dotacji Andrzej Dołecki.
Pieniądze na e-biznes PARP rozdawać będzie po raz trzeci. Wcześniejsze edycje odbyły się w marcu i lipcu 2009 roku. Jednorazowo za pomysł biznesu w sieci można zdobyć nawet 800 tysięcy złotych. Nie dziwi więc, że walka o pieniądze jest zacięta.
Jak zgarnąć kasę?
Co zrobić, by dostać dotację? Trzeba złożyć wniosek z załączonym biznesplanem. Zasadniczy warunek jest jeden: nie może to być internetowy sklep. Wnioski będą przyjmowane dopóki ich wartość nie przekroczy 130 proc dostępnego w Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości budżetu. Potem będzie kolejna runda, która potrwa dwa-trzy dni.
Wszystkie wnioski, z obu rund trafią do jednego worka. Odrzucone zostaną tylko te, które nie spełniają warunków postawionych przez Unię Europejska. Jeśli okaże się jednak, że wszystkie wnioski są dobre, a ich wartość kilkakrotnie przekroczy budżet dotacyjny, pieniądze dostaną tylko Ci, którzy wniosek złożyli najwcześniej. To powoduje, że miejsce w kolejce jest tak ważne.
PARP, który nadzoruje przyznawanie dotacji uspokaja: na następne dwa lata do wykorzystania jest jeszcze prawie 400 milionów euro.
Obrazek rodem z PRL
Eksperci jednak krytykują zasady oceny wniosków. Zdarza się, że pieniądze dostaje przedsiębiorca, który miał gorszy pomysł, ale "większą siłę przebicia" w kolejce. - Dotacje są na kartki. Na kartki z list społecznych, na które wpisują się przedsiębiorcy, żeby dostać dofinansowanie - opowiada Paweł Tynel z Ernst&Young.
By utrzymać się na liście społecznej, trzeba być wytrwałym albo... mieć pieniądze. Niektórzy tu stoją za 8 złotych za godzinę. To trochę śmieszna stawka. Nie będę mówił ile my bierzemy, ale dużo dużo więcej - wyjawia anonimowy organizator kolejki
Ile? Jak się dowiaduje reporter TVN CNBC biznes często więcej niż 50 złotych za godzinę.
Źródło: Polskie Radio, TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24