- Kara nałożona na spółkę J&S była nałożona w sposób nieprawidłowy - zapewniał wicepremier Waldemar Pawlak na posiedzeniu sejmowej Komisji Gospodarki. Nie zgadza się z tym przewodniczący Komisji Wojciech Jasiński, który twierdzi, że Pawlak nie rozwiał wątpliwości.
Posłowie chcieli usłyszeć z jego ust, dlaczego anulował karę wobec firmy, w której pracowało wielu ludowców. Wicepremier uzasadniał, że kara została nałożona na spółkę J& w nieprawidłowy sposób. - Nałożył ją prezes Agencji Rezerw Materialowych, a nie Agencja - tłumaczył posłom wicepremier Waldemar Pawlak
Dodał, że ponadto w postępowaniu poprzedzającym nałożenie kary nie uwzględniono argumentów spółki, której zarzucano zbyt małe rezerwy paliwowe.
Wicepremier podkreślił, że na koniec zeszłego roku zapasy zgromadzone przez J&S były juz wystarczające i w związku z tym nie ma juz podstaw do karania tej firmy. Z kolei zdaniem prezesa ARM Józefa Aleszczyka, który także uczestniczy w posiedzeniu komisji, spółka zaczęła utrzymywać wymagane rezerwy paliw dopiero po nałożeniu na nią prawie pół miliardowej kary, bo zarówno w przypadku zapasów benzyny, jak i oleju napędowego, spółka na koniec każdego kwartału licząc od 2006 roku, nie miała wymaganych ustawą rezerw.
Jasiński: Pawlak źle interpretuje przepisy
Na ten problem zwrócił uwagę też Wojciech Jasiński. - Wykładnia przepisów przyjęta przez Ministerstwo Gospodarki, że każdy podejmujący decyzję powinien brać pod uwagę dane, czy stan faktyczny na dzień wydania decyzji jest nieprawidłowa, ponieważ mamy tu do czynienia z sytuacją dynamiczną - tłumaczył były minister skarbu. - Ropa jest tłoczona w jedną i w drugą stronę - dodał. Według niego, jeśli by przyjąć taką wykładnię, każda decyzja mogłaby być podważona. - Każdy odwołujący się mógłby argumentować, że w chwili, kiedy decyzja została wydana, posiadał on już odpowiednie zasoby.
"Popełniono masę błędów, za które mogłem być odpowiedzialny"
- Przy nakładaniu kary na J&S Energy doszło do wielu błędów proceduralnych - wyjaśniał sejmowej komisji gospodarki wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. - Wg zmienionych w połowie 2007 roku przepisów o stanie zapasów paliw, karę nakłada Agencja Rezerw Materiałowych, która posiada osobowość prawną, a nie jej prezes. I ustawodawca jasno to określa, podobnie jak to, że odpowiednim organem odwoławczym jest minister gospodarki - podkreślił.
Liczące 6 stron uzasadnienie decyzji znajduje się na stronach internetowych resortu gospodarki. W uzasadnieniu, oprócz wskazania na błędy proceduralne, jakich dopuściła się ARM nakładając karę, wicepremier Pawlak wskazuje, że Agencja "nie zajęła stanowiska wobec całego materiału dowodowego".
- Spółka przedstawiła wiele dowodów przemawiających na jej korzyść, a jej argumenty w ogóle nie były uznane w postępowaniu, choć powinny - mówił Pawlak. - Po tylu uchybieniach uznano, że decyzja o nałożenie kary była nieprawidłowa, a minister gospodarki nie mógł brać na siebie odpowiedzialności za poniesienie kosztów, które stanowią jeden procent sumy postępowania - podsumował wicepremier.
Kontrowersyjna kara
W październiku ub.r. ówczesny wiceminister gospodarki Piotr Naimski poinformował, że Agencja Rezerw Materiałowych stwierdziła, iż 31 lipca 2007 roku handlująca ropą naftową i paliwami spółka J&S nie posiadała wymaganych zapasów, choć taki obowiązek nakłada odpowiednia ustawa (ARM jest ustawowo zobowiązana do sprawowania kontroli nad zapasami paliw).
Prezes ARM Józef Aleszczyk nałożył wówczas na J&S Energy karę w wysokości 461 mln 696 tys. zł.
Juz po zmianie rządu, 14 grudnia ub.r. wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak uchylił decyzję prezesa ARM, argumentując, że przy nakładaniu kary doszło do błędów proceduralnych.
Jednak, jak napisała 11 grudnia "Rzeczpospolita", na decyzję Pawlaka mógł wpłynąć fakt, że w J&S zasiadają działacze PSL i bliscy znajomi wicepremiera. Wicepremier stanowczo te powody odrzuca.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES